Nadszedł nowy
dzień. Błonia Hogwartu tonęły we mgle, chociaż sytuacja powoli zaczęła się
zmieniać i z każdą kolejną minutą widoczność stawała się lepsza. Ponadto
zapowiadała się dobra pogoda, gdyż słońce nieśmiało wysyłało promienie w
kierunku ziemi. Było jeszcze stosunkowo wcześnie, więc zamek i okoliczne tereny
otaczała niczym niezmącona cisza.
W jednej z
hogwardzkich sypialni właśnie obudził się zielonooki brunet. Nie czuł się
najlepiej, ponieważ doskwierał mu koszmarny ból głowy. Z nadzieją, że to tylko
chwilowy stan, chłopak nie podnosił się z łóżka. Leżał z zamkniętymi oczami,
próbując przypomnieć sobie wydarzenia z poprzedniego dnia.
Po kilkunastu
minutach stwierdził, że pamiętał praktycznie wszystko. Luki w pamięci zaczynały
się dopiero po opuszczaniu wieży Gryffindoru.
Harry miał
nadzieję, że po wyjściu z dormitorium nie zrobił niczego głupiego i szybko
wrócił do pokoju. Modlił się również o to, że zrobił to sam, a nie z pomocą
jakiegoś nauczyciela. Wolał nawet nie myśleć, co by się działo, gdyby ktoś
złapał go pod wpływem alkoholu.
W dalszym ciągu
leżał, nie otwierając oczu. Chciał się nacieszyć tym, że w końcu nadeszła
wymarzona sobota i czekało go tylko przeprowadzenie poboru do drużyny. Westchnął
na myśl o tym obowiązku i właśnie miał podnieść się z łóżka, gdy niespodziewanie
stało się coś dziwnego – poczuł, że ktoś położył rękę na jego nagim torsie.
Momentalnie
wzrosło mu ciśnienie. Coś było nie tak, ale bał się sprawdzić co. Spróbował
więc uspokoić oddech i myśleć racjonalnie. Pocieszał się, że może ponownie
wylądował w łóżku Mike'a.
Mimo usilnych
starań, pozytywne myślenie mu nie pomogło i nie potrafił się opanować. Czuł w
kościach, że był to fatalny znak, ale liczył, że przynajmniej nie zrobił tego,
czego obawiał się najbardziej.
Powoli otworzył
oczy. Pierwszą rzeczą, którą zauważył, było to, że nie znajdował się w swojej
sypialni. Miał złe przeczucia, ale i tak spuścił wzrok na osobę, która niedawno
wtulała się w jego ciało. Postać spała na brzuchu, więc widać było tylko jej
blond włosy. A więc to nie Cho -
pomyślał Harry i odetchnął z ulgą.
Radość, która
go ogarnęła, nie trwała jednak długo, gdyż chwilę później na jej miejscu
pojawiło się rosnące przerażenie. Jeżeli tajemniczą osobą nie była Krukonka, to
nie miał powodów, żeby być szczęśliwy.
Czując, że
serce zaraz wyskoczy mu z piersi, postanowił przekręcić śpiącą osobę i poznać
jej tożsamość. Nie musiał jednak tego robić, bo w tym samym czasie nieznajomy
obrócił się na bok.
Gdy Harry
dostrzegł znajomą twarz Draco Malfoya, niemal krzyknął z przerażenia. Nie,
nie, nie! To nie możliwe! - Złapał
się za głowę. - To chyba jakiś koszmar, a ja po prostu jeszcze śnię.
Ponownie
zamknął oczy w nadziei, że po ich otwarciu znowu będzie u siebie. Przez kilka
kolejnych minut w ogóle się nie ruszał, modląc się w duchu o ratunek. W końcu
postanowił zaryzykować i wziąć się w garść. Nie spiesząc się, rozchylił
powieki.
Gdy nie
dostrzegł żadnej zmiany w otoczeniu, brutalna rzeczywistość runęła na niego z
siłą, której nie powstydziłaby się porządna lawina. Jak to się mogło stać,
że wylądowałem w łóżku z facetem i to jeszcze z Malfoyem? - Nie potrafił
pogodzić się z prawdą i miał ochotę zawyć z bezsilności. Nie mógł udawać, że
nic się nie stało. Jedynym sensownym rozwiązaniem wydawała się ucieczka.
Nie miał innego
pomysłu, więc gwałtownie zerwał się z łóżka, nie dbając o to, że mógł obudzić
Ślizgona. W biegu założył ubranie i ruszył w stronę drzwi. Musiał jak
najszybciej opuścić to miejsce.
Gdy położył
rękę na klamce, usłyszał:
- Już uciekasz?
- Głos Malfoya świadczył o tym, że chłopak nie do końca kontaktował z
rzeczywistością i był na etapie pół snu, pół jawy.
- Jeszcze się
pytasz? - zapytał zaskoczony Harry, odwracając się w jego stronę.
- Nie rozumiem
- odpowiedział szczerze chłopak, podnosząc się na rękach. - Myślałem, że coś
się miedzy nami zmieniło.
- Słucham? - Harry
nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. - Ja byłem pijany! Uważasz, że gdybym
myślał racjonalnie, to zrobiłbym coś takiego!? - krzyknął.
Malfoy nie
odpowiedział, bo zabolały go słowa, które padły z ust Harry'ego. Miał nadzieję,
że ich wczorajsze spotkanie zakończyło długoletnią wojnę i teraz znajdowali się
na drodze do przyjaźni. Niestety znowu się pomylił.
- Czy to moja
peleryna? - zapytał nagle Harry, dopiero teraz dostrzegając wiszący na oparciu krzesła
płaszcz.
- Tak.
Gryfon podbiegł
po niego, a kiedy miał go już w rękach, narzucił go na siebie i ruszył w stronę
wyjścia.
- Poczekaj! -
krzyknął Malfoy. - To nie tak jak myślisz! My nie… - drzwi zamknęły się z
hukiem. - ...robiliśmy niczego złego - dodał ciszej. - Kurwa! - zaklął i
ponownie rzucił się na łóżko.
* * *
Mike obudził
się bardzo wcześnie. Koszmary nie dawały mu spać. Rzeczywistość okazała się
jeszcze gorsza, ponieważ Harry w dalszym ciągu nie wrócił do sypialni.
Blondyn bał się,
że przyjaciel mógł zrobić coś głupiego lub wpaść w jakieś tarapaty. W tej
chwili bardzo żałował, że w nocy za nim nie poszedł. Wydawało mu się, że i tak
nie miałby szans na znalezienie bruneta, skoro ten dużo lepiej znał zamek.
Próbował się pocieszyć, że przynajmniej Harry nie spotkał żadnego nauczyciela.
Gdyby tak się stało, to już dawno siedziałby w pokoju i wściekałby się, że
dostał szlaban.
Gdy Mike podniósł się z łóżka gotowy wyruszyć
na poszukiwania, usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i zobaczył, że do pokoju
wszedł Harry.
- Gdzie ty
byłeś!? - Pomimo wybuchu odetchnął z ulgą na widok przyjaciela. - Wiesz jak się
bałem, że coś ci się stało? Albo że zrobiłeś coś głupiego?
Harry lekko się
skrzywił.
- Zrobiłem -
powiedział tylko, po czym szybko wziął coś ze swojego łóżka i pobiegł do
łazienki.
Słowa Harry'ego
zdziwiły Mike'a. Przestraszył się nie na żarty, więc pobiegł za przyjacielem.
Zrobił to jednak zbyt wolno, gdyż ten zdążył już zamknąć drzwi. Nie mając
innego wyjścia, cicho zapukał.
- Harry,
wszystko w porządku?
Cisza.
- Harry! -
Dobijał się dalej.
- Przestań
walić, bo głowa mi pęknie - warknął brunet, ale otworzył drzwi i Mike wszedł do
łazienki.
- Co się stało?
- Nie ważne,
nie chcę o tym mówić - mruknął Harry i zaczął się rozbierać.
Mike w ciszy
przyglądał się przyjacielowi. Miał naprawdę złe przeczucia. Nie wiedział, co
się stało, a fakt, że Harry zachowywał się dziwnie, był strasznie frustrujący.
Co więcej zżerały go wyrzuty sumienia, że przez nieodpowiedzialne zachowanie przyjaciel
wpadł w jakieś tarapaty. Modlił się tylko, żeby nie było to nic poważnego i
nic, co wiązałoby się z Cho.
Kilkanaście
minut później Harry skończył kąpiel i zaczął wycierać się ręcznikiem. Gdy był
już suchy, bez słowa podszedł do umywalki i sięgnął po szczoteczkę do zębów. Nałożył
na nią niewielką ilość pasty i zabrał się za mycie zębów.
- Przepraszam.
- Mike niespodziewanie przerwał ciszę, sprawiając, że Harry zamarł.
- Za co? -
zapytał po chwili.
- Za wczoraj i
za to, do czego się przyczyniłem. Nie wiem, o co chodzi, ale czuję się winny.
Zrobiłeś to pod wpływem alkoholu.
- Przestań -
przerwał mu Harry. Czuł się wystarczająco źle i nie chciał, żeby dodatkowo o
wszystko obwiniał się jego przyjaciel. - To ja, głupi, polazłem gdzieś w środku
nocy.
- Ale...
- Dość! -
warknął. - Nie zrobiłeś niczego złego, więc przestań się obarczać. A jeżeli
chcesz poczuć się lepiej, to powiedz mi, czy zostało jeszcze trochę Ognistej?
- Dlaczego
pytasz?
- Muszę o
wszystkim zapomnieć. - Te słowa jeszcze bardziej przeraziły Mike'a. Chciał
zapytać, co się takiego stało, ale rosnąca w gardle gula mu to uniemożliwiła.
- Myślisz, że
to rozwiąże twoje problemy? - zadał inne pytanie.
- Nie,
oczywiście, że nie. Na pewno nie pomoże, ale przynajmniej pozwoli zapomnieć.
Naprawdę tego potrzebuję. - Zamilkł na chwilę. - Muszę sobie wszystko
przemyśleć.
- To nie jest
najlepszy pomysł.
- Nieważne. Na
trzeźwo nie dam rady ogarnąć, jak do tego doszło.
- Doszło do
czego? - Mike się przeraził. - Harry, czy ty… - Niepewnie spojrzał na
przyjaciela. - Czy ty przespałeś się z
Cho?
- Oczywiście,
że nie! - Brunet wzdrygnął się na samą myśl, że mógłby zrobić coś takiego.
Chociaż z drugiej strony może lepiej, gdyby znalazł się w łóżku z Cho. - Rozmawialiśmy wczoraj na ten temat.
- Przepraszam,
próbuję tylko zrozumieć - usprawiedliwiał się Mike.
Harry podrapał
się po głowie. Zastanawiał się, czy wyjawić przyjacielowi prawdę.
- Dobra, powiem
ci, ale musisz obiecać, że nikomu tego nie powtórzysz - powiedział po chwili.
Mike kiwnął głową.
- Obudziłem się
w łóżku u… Malfoya.
- Co!? - Mike
otworzył ze zdziwienia usta. Nie wiedział, jak powinien zareagować w takiej
sytuacji, więc zdecydował się postawić na humor. - Nie mówiłeś, że podobają ci
się faceci - zażartował.
- Zwariowałeś?
Przecież mam dziewczynę. - Nie takiej reakcji się spodziewał. - Czy słyszałeś,
co powiedziałem? Spałem z Malfoyem! - Sam nie wiedział, po co to podkreślał.
- Tak,
słyszałem - odpowiedział Mike. - Zrozum, że zaskoczyła mnie ta wiadomość.
- Mike, czy ty
siebie słyszysz? - zapytał Harry. Zaczął tracić cierpliwość, a ponieważ i tak
był w złym humorze, nie zauważył, że Mike się z nim droczył i w ten sposób
chciał rozładować atmosferę. - Jestem całkowicie heteroseksualny! - krzyknął,
jakby chciał przekonać samego siebie.
- Dobra,
wyluzuj. Nie mam nic przeciwko temu.
- Mike! Nie rób
ze… - Harry zamilkł, bo uświadomił sobie, że może jednak przyjaciel miał rację.
W końcu przespał się z facetem. - Nie mogę być gejem, skoro jestem z Cho! - Nie
mógł pogodzić się z myślą, która przed chwilą pojawiła się w jego umyśle.
- Nie rozumiem,
czym się przejmujesz.
- Naprawdę ci
to nie przeszkadza? - zapytał Harry. Wyglądał na bardzo wstrząśniętego.
- Nie, a
dlaczego miałoby?
- Chociażby z
tego powodu, że spałem z tobą w jednym łóżku.
- Daj spokój. -
Mike wzruszył ramionami i nieznacznie się uśmiechnął. - To była kwestia tego,
że przyszedłeś w nocy i nie miałem wolnego pokoju, a nie wypadało, żebyś spał
na podłodze.
- Co nie
zmienia faktu, że spaliśmy razem - podsumował Harry.
- Nie szukaj
problemów tam, gdzie ich nie ma. - Podniósł się z wanny. - Hej! - krzyknął po
chwili. - Może to samo zrobiłeś z Malfoyem? Może tylko spaliście w jednym
łóżku?
- Nie wiem, niczego
nie pamiętam.
- To idź i porozmawiaj
z nim.
- Oszalałeś?!
Nigdy w życiu! - krzyknął. - Wiesz co, chodźmy lepiej na śniadanie - dodał już
spokojnie.
* * *
Trzy godziny
później Harry stał na stadionie quidditcha, mając na sobie swój sportowy strój.
Na tegoroczne eliminacje zgłosiło się wielu Gryfonów. Istniało jednak ogromne
prawdopodobieństwo, że nie wszyscy byli zainteresowani dołączeniem do drużyny,
tylko pojawili się na boisku, licząc na darmową sensację. Mimo tego Harry nie
miał prawa zabronić im udziału w poborze, dlatego pozwolił im zostać,
niechętnie, ale jednak.
- Sonorus! - Rzucił zaklęcie, żeby wszyscy
go dobrze słyszeli. - Cisza! - krzyknął. Na stadionie momentalnie zrobiło się
cicho. - Jak wiecie, poszukiwani są pałkarze, ścigający i obrońca. - Poczuł, że
stres powoli z niego schodził i wszystko wydawało się coraz łatwiejsze. -
Podzielcie się na grupy w zależności od tego, na jakiej pozycji chcielibyście
grać.
Gdy tylko
skończył mówić, od razu powstało niemałe zamieszanie. Część Gryfonów, w której
znajdowali się również pierwszoroczni, była tak przerażona, że nie wiedziała,
co ze sobą zrobić. Harry popatrzył na nich z politowaniem, czując, że marnują
tylko jego czas.
- Zanim
przejdziemy do konkretnych zadań, proszę, żeby w każdej grupie powstały
trzyosobowe zespoły. Za chwilę zademonstrujecie mi swoje umiejętności w lataniu
- wyjaśnił.
Tym razem
Gryfoni szybciej się zorganizowali i bez większych problemów sprostali
postawionemu zadaniu.
- Pierwsza
grupa, zapraszam! - krzyknął Harry.
W ten sposób
minęła pierwsza godzina eliminacji. Na wstępie odpadło kilkanaście osób, bo w
ogóle nie umiały latać na miotle. Byli również tacy, którzy radzili sobie dość
dobrze, ale robili to tak niepewnie, że w momencie konieczności wykonania innej
czynności, nie daliby sobie rady, więc także pożegnali się z marzeniami o
należeniu do drużyny.
Kiedy test
latania dobiegł końca, Harry postanowił zacząć drugi etap od wyboru pałkarzy.
Osobami, które ubiegały się o tę pozycję byli sami chłopcy, dlatego wiązał z
nimi ogromne nadzieje. Niestety, obserwując pierwszych zawodników, bardzo się
rozczarował.
Grupka
zmniejszała się w zastraszającym tempie, więc zaczął się denerwować, że nie
znajdzie nikogo odpowiedniego na to stanowisko. Na szczęście okazało się, że jeden
chłopak z czwartej klasy radził sobie całkiem nieźle. Był średniego wzrostu,
miał czarne włosy i przeciętną sylwetkę.
- Jak się
nazywasz? - zapytał Harry. Próbował ukryć uśmiech, ale ulga, że udało mu się
znaleźć jakiegoś zawodnika, była tak wielka, że nie za bardzo mu to wyszło.
- Peter Wings -
odpowiedział chłopak.
- Dobrze, stań
tutaj. - Wskazał mu odpowiednie miejsce i wrócił do eliminacji.
Następny
zawodnik okazał się kompletną katastrofą. Trzymając pałkę zachowywał się, jakby
nie wiedział, do czego służyła. Harry patrzył na niego z politowaniem, modląc
się o cierpliwość. Chłopak naprawdę działał mu na nerwy i w pewnym momencie
przeszedł sam siebie. Kiedy tłuczek nadlatywał w jego stronę, wziął zamach,
chcąc odbić piłkę, ale nie trafił w nią, przy okazji wypuszczając kij, który
poszybował w stronę trybun. Harry próbował powstrzymać swoje odruchy, bo miał
ochotę do niego podlecieć i przywalić mu w głowę. Zrezygnował z tego pomysłu,
bo jako kapitan powinien się odpowiednio zachowywać. Podziękował więc
chłopakowi i poprosił następnego kandydata.
Okazało się, że
musiał trochę poczekać, żeby znaleźć drugiego pałkarza. Nie spodziewał się, że
będzie to tak trudne. Niestety było, bo kolejne osoby pobijały rekordy
beznadziejności. Jeden chłopak, prawdopodobnie drugoklasista, na widok tłuczka
podskoczył i spadł z miotły. Harry musiał opatrzyć mu ranę i usztywnić złamaną
kończynę, zanim wysłał go do Skrzydła Szpitalnego.
- Ferula! - Na nodze chłopaka pojawiła się
deseczka, wokół której był owinięty bandaż. - Zabierzcie go do pani Pomfrey - zwrócił
się do kolegów nieszczęśnika. Nie zdążył dodać niczego więcej, ponieważ
podszedł do niego Mike.
- A ty jeszcze
tutaj? - zapytał blondyn.
- Cześć -
przywitał się. - Czuję, że w tym tempie nie skończę do jutra.
- To nie
przeszkadzam. - Mike uśmiechnął się szeroko. - Jak coś, to będę na trybunach.
Może przy okazji poderwę Hermionę - dodał.
- Okej - odpowiedział
i zachichotał pod nosem na myśl o minie adorowanej przyjaciółki.
Pół godziny
później Harry'emu w końcu udało się znaleźć drugiego pałkarza. Był nim wysoki
chłopak, o brązowych włosach. Harry kojarzył go, bo chodził do klasy Ginny.
- Alex, prawda?
- Tak.
- Nazwisko?
- Freedom.
- Dobrze. -
Odwrócił się. - Peter! - zawołał i po chwili wywołany nastolatek do niego podbiegł,
po czym stanął obok Alexa. - Witajcie w drużynie. - Uśmiechnął się, ściskając
im ręce. - Weźcie miotły, bo będziecie brać udział w dalszej części eliminacji.
Chłopcy kiwnęli
głowami i poszli po sprzęt.
- Teraz czas na
ścigających. Proszę, żeby nadal były trzyosobowe zespoły - zwrócił się do
pozostałych Gryfonów, którzy nadal czekali na swoją kolej. - Proszę pierwszą
trójkę! - krzyknął.
Rozpoczął się
wybór ścigających.
Harry oceniał
styl i płynność lotu, celność podania i zgranie z pozostałą dwójką, a także
umiejętność omijania tłuczków. Musiał przyznać, że dokonał doskonałego wyboru
pałkarzy. Chłopcy byli świetnie zgrani i posyłali piłki w odpowiednim kierunku
i z odpowiednią siłą.
Po obejrzeniu
pierwszych trójek, brunet wypatrzył kilka osób. Postanowił jednak wstrzymać się
z decyzją do końca, gdyż istniała możliwość, że ktoś będzie od nich lepszy.
Pół godziny
później ostatnia grupa skończyła swój pokaz. Harry zarządził kilkuminutową
przerwę, bo musiał dokładnie wszystko przemyśleć. Odszedł na bok i razem z
Katie Bell zaczął przeglądać notatki, które robił podczas testu.
Kilkanaście
minut później ponownie zawołał ścigających. Po zażartej dyskusji z Katie,
dokonał wyboru. Bardzo cenił sobie zdanie koleżanki, która, bądź co bądź, była
w drużynie dłużej niż on, dlatego wziął sobie jej rady do serca.
- Słuchajcie! -
zwrócił się do tłumu. - Ty, na końcu, zamknij się, albo spadaj stąd! - krzyknął
do jakiegoś chłopaka. - Razem z Katie uznaliśmy, że najlepszymi dzisiaj były:
Amanda Screen i Ginny Weasley! Reszcie dziękujemy, możecie już iść!
Tłum
odrzuconych powoli schodził z boiska, mamrocząc coś pod nosem.
- Okej. -
Odwrócił się do dziewczyn. - Teraz wszystko zależy od was. Oczywiście waszym
zadaniem będzie wbijanie goli. Każda ma wykonać po dwa strzały. Chciałbym, żeby
to były wyprowadzone akcje, a nie karniaki. Wszystko jasne? - Ścigające kiwnęły głowami. - Świetnie. -
Uśmiechnął się. - Proszę pierwszego obrońcę!
W ten sposób
rozpoczął się ostatni etap eliminacji. Na szczęście ubiegało się o niego tylko
kilka osób. Niestety wśród nich był również Ron. Harry postanowił go jednak nie
dyskryminować i dać mu szansę. W końcu dobro drużyny było najważniejsze.
Trzech
pierwszych kandydatów było beznadziejnych. Jeden nie obronił żadnego strzału, a
pozostali tylko po jednym. Harry od razu im podziękował. Następny w kolejności
był jakiś siódmoklasista. Udało mu się obronić trzy strzały, ale zrobił to
jakoś niepewnie. Kolejne osoby okazały się całkiem dobre. Dwóm chłopakom udało
się nawet obronić pięć strzałów, choć mieli z tym naprawdę wiele problemów.
W końcu
nadszedł czas na Rona. Rudzielec miał niepewną minę, kiedy wsiadł na miotłę i
poleciał w kierunku pętli. Harry z kamiennym wyrazem twarzy przyglądał się jego
zmaganiom.
Chłopak
poradził sobie dobrze. Bez problemu obronił pierwsze strzały i dopiero później
miał małe trudności, ale udało mu się z nich wybrnąć i skończyło się tak, że
obronił wszystkie rzuty.
- Myślę, że po
tym występie wybór obrońcy jest oczywisty! - krzyknął Harry. - Drużyno,
zapraszam do szatni, a reszcie dziękuję.
Harry jako
pierwszy opuścił boisko. Poczekał, aż wszyscy się zejdą i kiedy Ron zamknął
drzwi, powiedział:
- W przyszłym
tygodniu odbędzie się pierwszy trening. Powiadomię was o tym indywidualnie, jak
tylko ustalę grafik. - Na chwilę zamilkł, zastanawiając się, czy powinien
jeszcze coś powiedzieć. - Myślę, że na dzisiaj to tyle. Chyba że macie do mnie
jakieś pytania? - zapytał, ale nikt się nie odezwał. - Świetnie, tutaj macie
szafki. - Wskazał na prawo. - A tam są łazienki - dodał.
Wszyscy
podziękowali mu za udane eliminacje i zaczęli się rozchodzić.
- Ron,
chciałbym zamienić z tobą słówko - powiedział Harry, zanim rudzielec zdążył
wyjść.
Chłopak
niechętnie się odwrócił i poczekał, aż zostanie w pomieszczeniu sam na sam z
Harrym.
- Posłuchaj,
dostałeś się do drużyny, bo byłeś najlepszy. Chcę ci tylko powiedzieć, że
jeżeli będziesz tak grał, to nie stracisz pozycji, mimo że się do siebie nie
odzywamy. Jednak ostrzegam, że jeżeli nie będziesz mnie słuchał na treningu, to
szybko stąd wylecisz. Czy wszystko jasne? - zapytał.
- Tak -
odpowiedział Ron.
- Świetnie. W
takim razie możesz już iść.
Kiedy rudzielec
wyszedł z szatni, Harry rozebrał się, włożył ubrania do szafki i poszedł pod
prysznic. Co prawda dzisiaj za bardzo się nie zmęczył, ale po treningu zawsze
lubił wziąć orzeźwiającą kąpiel.
* * *
Pół godziny
później Harry siedział już w Wielkiej Sali. Gdy zobaczył, że w drzwiach
pojawiła się Cho, od razu podniósł się ze swojego miejsca, podszedł do niej i
bez skrępowania pocałował ją w usta.
- Hej. -
Uśmiechnął się. - Masz dzisiaj jakieś plany?
- Umówiłam się
z Mariettą - odpowiedziała Krukonka.
- Nie mogłabyś
tego przełożyć na później? - zapytał, powstrzymując jęk.
- Nie za
bardzo. - Pokręciła głową i złapała go za rękę. - Wiesz, jaka ona jest.
- Tak, pamiętam
aż za dobrze - odpowiedział Harry i sam nie wiedząc dlaczego, poczuł, że
ogarnęła go niewyobrażalna złość. - Idiotka - mruknął pod nosem.
- Przestań! -
warknęła Cho, ponieważ usłyszała jego słowa. - I bardzo cię proszę, nigdy
więcej tak o niej nie mów! - Zdenerwowała się.
- Dlaczego nie?
Przecież wiesz, co nam zrobiła. - Wyrwał dłoń z uścisku dziewczyny. - Gdyby
chociaż wyraziła skruchę, że wsypała nas wszystkich, to może zmieniłbym o niej
zdanie.
- Nie znasz
jej! - Krukonka dalej broniła swojej przyjaciółki. - Marietta jest wspaniałą
dziewczyną!
- Tak,
oczywiście. - Harry pokręcił głową, nie wierząc, że po tym wszystkim Cho nadal
spotykała się z tą fałszywą zołzą. - Powiedz, czy masz wielu wybitnych przyjaciół , którzy kablują na swoich? -
zapytał drwiąco. - Poza tym sama ostatnio nie wyrażałaś się o niej w samych
superlatywach.
- Daj spokój,
każdy popełnia błędy.
- Oczywiście,
ale trzeba umieć się do nich przyznać, czego ona nigdy nie zrobi. Dobrze, że
Hermiona rzuciła zaklęcie, bo nawet nie wiedzielibyśmy, kto się wygadał.
- No tak, znowu
ta Hermiona! Czy ty musisz na okrągło o niej gadać? Tylko Hermiona to, Hermiona
tamto. A może z nią kręcisz na boku, co? - zdenerwowała się Cho.
- Przestań się
wydzierać, bo połowa sali nas słucha! - syknął Harry, powoli tracąc cierpliwość
i czując, że dobry humor z niego ulatuje. Niestety miał również rację,
twierdząc, że uczniowie przysłuchiwali się ich sporowi.
- Mam to w
nosie! Niech wszyscy się dowiedzą, że mnie zdradzasz! - lamentowała Cho.
- Przestań
robić z siebie pośmiewisko! Nigdy nie dałem ci powodów, żebyś tak myślała, więc
daruj sobie te tanie teksty - warknął Harry.
- Słucham? A
kto ciągle gada o innej dziewczynie? - wykrztusiła, brzmiąc, jakby się miała
zaraz rozpłakać.
- Ona jest moją
przyjaciółką i dobrze o tym wiesz! A może wiedziałabyś, gdybyś miała dla mnie
więcej czasu! Ale oczywiście nie, bo po co? Lepiej siedzieć przed lustrem i
gapić się w swoje puste odbicie?! - Harry już całkowicie stracił nad sobą
kontrolę. - Wydaje mi się, że to nie ma sensu i powrót do ciebie był olbrzymim
błędem. Przykro mi, ale z nami koniec! - krzyknął.
- Nie możesz ze
mną zerwać!
- Nie? To
patrz! - warknął i odszedł od stołu Krukonów.
Cho
poczerwieniała na twarzy. Czuła się poniżona, bo jeszcze nigdy nie zerwał z nią
żaden chłopak. Spojrzała ze złością na Harry'ego, ale ten nawet nie odwrócił
się w jej stronę.
Pewna osoba,
która siedziała przy innym stole, z radością patrzyła na rozgrywającą się
scenę.
Draco Malfoy
liczył na to, że rozstanie Pottera z tą idiotką sprawi, że ich kontakt stanie
się łatwiejszy. Oczywiście po ostatnim incydencie nie będzie to prostsze, ale
na pewno wykonalne.
Ślizgon wciąż nie rozumiał, jak Harry mógł
pomyśleć, że w tamtą noc go wykorzystał. Owszem, może i był Malfoyem, ale nawet
oni nie uwodzili pijanych. Zresztą Draco wolał dziewczyny i cnota Pottera była
przy nim bezpieczna.
* * *
- Spektakularne
widowisko - zadrwiła Hermiona, kiedy Harry usiadł przy ich stole.
- Masz rację. -
Przez chwilę patrzył na przyjaciółkę wilkiem, lecz szybko się zrehabilitował. -
Bądź łaskawa mi tego nie wypominać - dodał bez cienia emocji w głosie.
Szatynka
uśmiechnęła się, ale zgodnie z jego prośbą, już niczego nie powiedziała.
- A co się
stało? - dopytywał się Mike. On nie był jak Hermiona i tak łatwo nie
odpuszczał.
- Miałem jej
dość. Stwierdziłem, że nie mam ochoty jej przelecieć, więc po co to ciągnąć?
Hermiona
zakrztusiła się sokiem
- Harry! -
Oburzyła się. - Nie bądź wulgarny!
- Daj spokój,
żartowałem. - Na widok miny przyjaciółki, zaśmiał się głośno. - Nie z tego
powodu z nią zerwałem.
- Więc z
jakiego?
- W ogóle nie
miała dla mnie czasu. Zresztą wydaje mi się, że chciała mnie tylko zaciągnąć do
łóżka. Może, gdybym się zgodził, to dalej bylibyśmy razem.
- Co? -
Hermiona wyglądała na naprawdę zdziwioną. Już nie nadążała za Harrym i
kompletnie go nie rozumiała. No bo najpierw mówił, że żartował i w ogóle nie
poszło im o seks, a teraz twierdził, że może gdyby uległ Krukonce, to sprawy
potoczyłyby się inaczej. Totalny chaos.
- Zależało jej
tylko na seksie - odpowiedział za Harry'ego Mike.
- A ty skąd
możesz to wiedzieć?
- Hermiono, ile
ty masz lat? - zapytał Harry. - Takie rzeczy się po prostu wie - dodał.
Szatynka
otworzyła usta z zamiarem wypowiedzenia jeszcze kilku słów, lecz po chwili je
zamknęła. Doszła do wniosku, że nie chciała wiedzieć niczego więcej. Zresztą na
myśl o wgłębianiu się w tak prywatne sprawy dostawała ciarek.
- Nie ważne -
powiedziała tylko i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia – czytania
podręcznika do transmutacji.
Przez chwilę panowała
między nimi cisza. Przez ten czas głównie zajmowali się posiłkiem, tylko Harry
uważnie przyglądał się Hermionie.
- Mike,
zmieniłem plany - powiedział nagle.
- Hmm? -
Blondyn zmarszczył brwi, bo niczego nie zrozumiał.
- Musimy
wciągnąć do tego Hermionę. Niech się trochę wyluzuje! - Zaśmiał się.
- Zaraz, zaraz.
- Szatynka podniosła głowę, gdy tylko usłyszała swoje imię. - Nie wyraziłam na
nic zgody!
- I nie musisz
- odpowiedzieli razem chłopcy.
- Żeby ci było
raźniej, weźmiemy jeszcze Ginny. Poczekajcie, zaraz wrócę - powiedział Harry,
po czym wstał i poszedł do rudowłosej dziewczyny. Chwilę porozmawiał z
przyjaciółką i niedługo potem był już z powrotem.
- Okej,
zgodziła się. - Uśmiechnął się. - Hermiono, o dwudziestej w Pokoju Życzeń.
- Gdzie? -
spytał Mike.
- Spoko,
zabiorę cię. Zresztą musimy załatwić prowiant.
- No, to ja
rozumiem. - Zawtórował mu blondyn, dopiero teraz rozumiejąc, co przyjaciel miał
wcześniej na myśli.
* *
*
- Ile jeszcze
mamy na nich czekać? - Hermiona zwróciła się do Giny, która razem z nią czekała
pod Pokojem Życzeń.
- Nie wiem. -
Rudowłosa wzruszyła ramionami. - Widocznie mieli z czymś problem, a przypominam
ci, że planowali coś załatwić - odpowiedziała. Domyślała się, o co chłopakom
mogło chodzić, ale zdecydowała się nie dzielić z przyjaciółką podejrzeniami w
obawie, że mogłoby jej się to nie spodobać.
Niedługo potem,
kiedy obie były już naprawdę zirytowane, rozległ się dźwięk kroków i zza rogu
korytarza wyszli chłopcy.
- Czołem -
przywitał się Mike. - Mamy nadzieję, że za bardzo się nie stęskniłyście?
- Usychałyśmy z
tęsknoty - stwierdziła Ginny, na co wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Lepiej
wejdźmy do środka, bo może tu przywiać Filcha - powiedział Harry i zaczął się
przechadzać wzdłuż ściany. Kiedy się zatrzymał, ich oczom ukazały się ogromne
czarne drzwi.
- Wchodźcie. -
Weszli do Pokoju Życzeń.
Zgodnie z sugestią
Harry’ego, pomieszczenie przybrało kształt pokoju z komikiem, niewielkim stołem i czterema fotelami.
- Harry, o
jakim prowiancie mówiłeś? - zapytała Hermiona, kiedy wszyscy zajęli swoje
miejsca.
- O tym -
odpowiedział i postawił na stole dwie butelki Ognistej Whisky Ogdena.
Hermiona
wytrzeszczyła oczy.
- O nie! - krzyknęła
zbulwersowana. - Jesteśmy w szkole!
- To co?
- Chyba sobie
żartujesz? - Nie wierzyła, że przyjaciel wpadł na tak szalony pomysł. Przecież
alkohol był surowo zakazany w Hogwarcie. - To, że mogą nas złapać i możemy za
to wylecieć! - Na samą myśl o wydaleniu ze szkoły, miała na plecach ciarki.
- Jesteśmy w
Pokoju Życzeń. Nikt tu nie wejdzie, jeśli nie wie, o czym ktoś pomyślał. A
wierz mi, że żaden nauczyciel na to nie wpadnie.
- Harry, wiesz,
że nie piję.
- A w wakacje,
to co? - Hermiona miała nieugiętą minę, więc dodał - Jak chcesz. Ginny, a ty? -
Zwrócił się do rudowłosej.
- Czemu nie?
- Ginny! -
zaprotestowała Hermiona.
- No co? -
Wzruszyła ramionami. - Czasami też mogłabyś trochę wyluzować.
- Dlaczego
wszyscy mnie do tego zmuszacie?
- Ponieważ
jesteśmy twoimi przyjaciółmi i czasami trzeba ci pomóc, bo nie potrafisz
cieszyć się młodością - wytłumaczył Mike.
- Ja nie umiem
cieszyć się młodością? Zaraz zobaczycie! - Hermiona złapała się na haczyk. Może
Mike nie znał dobrze Hermiony, ale zdążył już zauważyć, że jeżeli ktoś krytykował
sposób jej bycia, to momentalnie się uginała. - Harry, polewaj- zażądała.
- Jak sobie
życzysz. - Uśmiechnął się i puścił Mike’owi oko.
- Ale co
będzie, jak nas złapią? - zapytała. Mimo że zgodziła się napić, to nadal nie
opuszczały jej wątpliwości.
- Nie złapią, a
jeżeli chcesz wiedzieć, to wczoraj błąkałem się pijany po zamku i jak widzisz,
nic mi nie jest.
- Słucham? -
krzyknęła, krztusząc się sokiem, który chwilę wcześniej pojawił się na stole. -
Co robiłeś!?
- Na początek
napijmy się za nową drużynę Gryfonów - Harry wzniósł toast, zupełnie ignorując
Hermionę.
Szatynka
chwilowo odpuściła temat, więc wszyscy stuknęli się szklankami i wypili
wszystko do dna.
- Przydałaby
się jakaś muzyka - stwierdził Mike.
Zgodnie z jego
wolą na stoliku obok pojawiła się wieża stereo. Ginny włączyła radio i wstała z
fotela.
- Harry,
zechciałbyś uczynić mi tę przyjemność? - zapytała, chichocząc pod nosem, jak
jakaś nastolatka, która spotkała swojego największego idola.
- Z największą
ochotą - odparł.
* * *
Godzinę później
impreza rozkręciła się na dobre. Mimo że byli tylko we czwórkę, to świetnie
bawili się w swoim towarzystwie. Po pewnym czasie Hermiona pozbyła się wszelkich
hamulców i szalała w rytm muzyki. W zasadzie wszyscy wygłupiali się na
prowizorycznym parkiecie i dopiero, gdy z głośników leciała jakaś wolniejsza
piosenka, z powrotem siadali przy stole. W międzyczasie rozmawiali na różne
tematy, czasami dowcipkując lub wymieniając się plotkami.
Harry rozlewał
właśnie następną kolejkę, gdy Hermiona powiedziała:
- Nie, ja już
nie mogę - zaprotestowała, bujając się w fotelu. - Chcę się tylko bawić! –
dodała po chwili, zrywając się z miejsca. Gwałtowny odruch spowodował, że
zachwiała się niebezpiecznie i w obawie przed upadkiem, ponownie opadła na
fotel.
- Może
faktycznie tobie już wystarczy - mruknął Harry. On trzymał się całkiem dobrze,
podobnie jak Mike.
- Jak wy to
robicie, że możecie tyle wypić i nic wam nie jest? - spytała Ginny, łapiąc się
za głowę. Już zaczynała czuć skutki zabawy, nie domyślając się, że później
będzie tylko gorzej. Z jednej strony można ją było zrozumieć. Zapewne wydawało
się jej, że jeżeli w wakacje była na imprezie, piła równie dużo i potem czuła
się dobrze, to teraz będzie podobnie. Niestety to tak nie działało. Alkohol
uderzał do głowy, a jak szybko – z tym bywało różnie.
- Jesteśmy
facetami, a faceci mają to we krwi - wyjaśnił Mike.
- Harry,
zatańczmy! - krzyknęła nagle Hermiona.
- Poczekaj, za
chwilę. - Próbował się wymigać.
- Nie, ja chcę
teraz! - Podniosła się z fotela. - Ooo... To jedna z moich ulubionych piosenek!
- To chodź. -
Harry ustąpił i złapał ją za rękę. Hermiona wtuliła się w jego tors i poruszała
się w rytm muzyki. Jak na osobę pijaną, robiła to całkiem dobrze.
Tańczyli jeszcze
przez jakiś czas, lecz z każdą minutą Hermiona traciła siły, aż w końcu zaczęła
przysypiać w jego ramionach.
- Myślę, że
czas zwijać imprezę - stwierdził Harry, wyciągnął z kieszeni różdżkę i rzucił
odpowiednie zaklęcie.
- Co zrobiłeś?
- Mimo że Hermiona przysypiała, to zawsze była wyczulona na magię.
- Zaklęcie
Kameleona. - Uśmiechnął się. - Chyba jakoś musimy wrócić do wieży?
- Uhm -
mruknęła, po czym rozwaliła się na fotelu i ponownie zamknęła powieki.
- Idziemy, bo
ona zaraz padnie - zaśmiała się Ginny.
Mike wziął
szatynkę na ręce i poczekał, aż Harry zbierze resztę ich rzeczy. Chwilę potem
razem opuścili Pokój Życzeń.
~ ~ ~ ~
No i mamy kolejny rozdział.:) Przeczuwam, że nie spodoba się Wam to, że Harry nie spróbował dogadać się z Draco. No cóż, był w zbyt dużym szoku, żeby myśleć o czymś innym niż ucieczce. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że ta sytuacja była kolejnym momentem, który przyczyni się do zamiany stosunków między chłopakami. W końcu Draco bardzo na tym zależy i nie odpuści.:)
Jestem również ciekawy, jak zareagujecie na wiadomość, że Harry zerwał z Cho? Mam nadzieję, że zwolennicy Krukonki mi to wybaczą. Przyznam się, że ani przez chwilę nie miałem zamiaru połączyć ich na stałe. Mam inne plany, ale o tym dowiecie się w odpowiednim czasie.:)
A teraz odpowiedzi na komentarze. Zanim jednak to zrobię, standardowo bardzo za nie dziękuję.:)
Natalia: Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał. Czy takiej reakcji spodziewałaś się po Harrym?xd
Maja: Bardzo dziękuję.:) To duży komplement.:)
Ruciakowa: No cóż, Hermiona zawsze lubiła wszystko wiedzieć. Może czasami przesadzam z jej zachowaniem, ale ma to konkretny cel.:) Zresztą Harry'emu i reszcie też się to nie podoba, więc na pewno tak tego nie zostawią. Co zrobią, żeby Hermiona wyluzowała? Na razie tego nie zdradzę, ale chętnie dowiem się jaki Ty masz pomysł.:)
Chciałaś, żeby Harry zerwał z Cho? Mówisz i masz.xd Jeśli chodzi o zachowanie Harry'ego, to możemy uznać, że nie myślał racjonalnie, skoro miał we krwi trochę procentów.:D
Seya: Ależ nie ma za co. Należało Ci się, w końcu poświęcasz wiele czasu, żeby poprawiać moje błędy.:) Przy okazji dziękuję również za sprawdzenie tego rozdziału.:)
Właściwie Ty również wiesz, co myślę, bo zdarza się nam dyskutować o danym rozdziale i moich niezrealizowanych pomysłach. Mimo to muszę się odnieść do paru rzeczy.:D
Mike może ma cechy Ślizgona, ale w końcu Harry też je ma, a jest w Gryffindorze. Hermiona z kolei świetnie nadawałaby się na Krukonkę. Uznajmy, że Tiara też popełnia błędy, zresztą nie mógłbym rozdzielić Harry'ego od jego nowego przyjaciela.:D
Jeśli chodzi o skrytość Harry'ego, to moim zdaniem nie powinniśmy mu się dziwić. W końcu stosunkowo od niedawna przyjaźni się z Mikiem i może trochę się boi, że ich znajomość szybko się skończy. Pamiętajmy, że Ron wielokrotnie się od niego odwracał i Harry potrzebuje czasu, żeby uświadomić sobie, że Mike to nie Ron i może mu w pełni zaufać.:)
Hermiona to Hermiona. Zawsze uważała się za trochę lepszą od innych. Mimo jej wad, bardzo ją lubię. Harry i spółka również, więc trochę nad nią popracują w przyszłości.:)
Zgadzam się również, że Harry od dawna powinien przyjaźnić się z Draco, dlatego w przyszłości prawdopodobnie do tego dojdzie.:)
Joanna: To był wyłącznie pomysł Mike'a. Hermiona jeszcze nie jest na takim etapie, żeby w ten sposób wyciągać informacje.:) Mam nadzieję, że kiedy przyjaciele nad nią popracują, stanie się trochę bardziej wyluzowana i zmieni swój sposób patrzenia na świat.
Była Cho i już jej nie ma.xd Pojawi się jednak w późniejszych rozdziałach. Co zrobi? Czy będzie chciała się zejść z Harrym, czy na nim zemścić? Nie odbiorę Wam tej przyjemności i niczego nie zdradzę.:)
W najbliższym czasie Ron nie dorośnie. Zresztą nie wiem, czy w ogóle to nastąpi w moim opowiadaniu. W każdym razie czekają go ciężkie czasy...
No i na koniec mam dla Was złą wiadomość. Mamy wakacje, ładną pogodę i ogólnie wszystko jest w porządku, ale...
Na razie nie będzie dalszej części. Seya ma wolne i nie ma możliwości sprawdzić kolejnego rozdziału. Nie miejmy jej tego za złe, w końcu ma swoje życie i też potrzebuje odpoczynku. Nie chcę wstawiać niczego bez konsultacji, bo czasami nie dostrzegam głupot i absurdów, które wkradają się do tekstu. Z tego powodu przewiduję, że kolejny rozdział pojawi się dopiero w sierpniu. Na razie jeszcze nie wiem kiedy, ale...
Zachęcam do tego, żebyście w miarę regularnie zaglądali na mojego bloga, bo przygotowałem dla Was coś innego. Za jakiś czas pojawi się miniaturka, w której poznamy trochę inne oblicze Hermiony. Na razie nie będę się rozwodził na ten temat, wyjaśnię wszystko przy publikacji. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i ten drobny przerywnik zadowoli Was na tyle, że nie będziecie cierpieć z powodu braku kolejnego rozdziału.:)
Draco Draco ten Harry ciągle go rani , ich relacja jest bardzo ciekawa szkoda że następna notka tak późno ale cieszę się z miniaturki pozdrawiam i życzę weny Majka
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twoje opowiadanie, czasami denerwuje mnie tylko jaki Harry jest tępy jeśli chodzi o Draco, mam nadzieje że wkrótce to się zmieni. Pozdrawiam i życzę weny Żaneta
OdpowiedzUsuńTakiej reakcji się nie spodziewałam rozdział świetny i czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuń" miał nadzieję, że po wyjściu z dormitorium nie zrobił niczego głupiego i szybko wrócił do pokoju" - nadzieja matką głupich. Ciesz się, że nie spotkałeś Severusa na swojej drodze.
OdpowiedzUsuńAle jednak zrobił coś głupiego - wylądował w łóżku z Draco. Ale żeby od razu przyszło mu do głowy coś takiego :) To są skutki zbyt dużej ilości procentów. Biedny Draco został porzucony.
Harry jest dobrym kapitanem. Podoba mi się to co powiedział Ronowi.
Koniec Cho- cieszy mnie to;)
Nie ma jak spotkanie w miłym towarzystwie. Byle by tylko obyło się bez żadnych niespodzianek.
Ze strony Cho spodziewam się zemsty. Np. jakiś donos do proroka albo kolejna plotka.
Mike i Harry już wpływają na Herminę. Ciekawa jestem jak to będzie wyglądać :D
I nie mogę się doczekać pierwszego meczu.
Skoro tak to grzecznie poczekam na kolejny rozdział. Miłych wakacji 😊
Dokładnie, zawsze może być gorzej. Gdyby Harry spotkał Snape'a, Hogwart najprawdopodobniej wyleciałby w powietrze. :)
UsuńBardzo ciekawa koncepcja apropo Cho. Zobaczymy, co też przyjdzie do głowy zranionej Krukonce :) Może trafiłaś ze swoimi pomysłami?
Dziękuję za komentarz i również życzę udanych wakacji :)
Witam,
OdpowiedzUsuńreakcja Harrego rano boska, szkoda, że jednak nie pozwolił wyjaśnić, żal mi Draco ale niech się nie poddaje, zerwał z Choo, odtańczę chyba jakiegoś kankana, Mike miał być w drużynie agrh, imprezka bioska....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hura, w końcu Harry poszedł po rozum do głowy i dał sobie spokoj z tak bezbarwną postacią jaką jest Cho.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jego następna konfrontacja z Draco będzie bardziej udana.
Muszę też przyznać, że bardzo podobała mi się w tym rozdziale postać Hermiony, była ładnie rozrysowana. Ogólnie taka Hermionowata :D
Przeczytałam i mam banana na ustach! A może to przez to, że zjadłam sporo czekolady? Nie! Harry zerwał z Cho, Harry zerwał z Cho! Te słowa to balsam dla mojej duszy xD Nie lubię jej, ale tu chodzi też o to, że mogliśmy ją poznać tylko jako wiecznie zrozpaczoną po śmierci Cedrica i zazdrosną o HP , więc nie wiem, czy taka była, czy śmierć Edwar... wróć, Cedrica tak na nią zadziałała. Ale mimo wszystko, cieszę się, że nie będzie z Harrusiem.
OdpowiedzUsuńA mi się spodobał szok Harry'ego po przebudzeniu, Bo wyobraź sobie, że po zakrapianej nocy, lądujesz w łóżku swojego wroga, który do tego śpi koło ciebie, a ty jesteś ROZEBRANY. I myślę, że gdyby Harry miał na sobie ubranie, to może zareagowałby mniej intensywnie, ale tego się nie dowiemy. Szybka ewakuacja Pottera, tylko podburzyła Draco, więc ich konfrontacja już niedługo.
Bardzo mi się podobało, jak przedstawiłeś eliminacje do drużyny. Pałkarze chyba nie dorastają do pięt bliźniakom? Tak mi się wydaję. Co do Rona, mam wrażenie, że przyszedł do drużyny, nie tylko po to, bo chce grać, ale sprawdzić, jak Harry zareaguje. Dziwne, ale czuję, że był przekonany, iż jego były przyjaciel specjalnie go nie wybierze. Takie moje rozmyślenia, ale to takie ronowate.
Imprezka w pokoju życzeń idealna. Sama uważam, że impreza w małym gronie jest przyjemna, może mniej huczna ale można się bawić. Zawsze wyobrażałam sobie, że gdybym była w Hogwarcie, ciągle chodziłabym do pokoju życzeń i urządzała imprez i nie tylko.
Zostało mi jeszcze dziesięć rozdziałów do nadrobienia. Jak myślisz, dam radę?
Już życzyłam, ale weny dużo xD
No i jesteś kolejną osobą, która cieszy się z rozpadu związku Harry'ego. :D Czy jestem zaskoczony? Nie za bardzo! :D
UsuńNie, pałkarze na razie nie są tak dobrzy. Kiedyś może będą, zobaczymy. :D Jeśli chodzi o motywy Rona, to uważam, że każdy powinien zinterpretować ten fragment we własnym zakresie. Na pewno chce grać. Nie zaprzeczam jednak, że chciał również sprawdzić Harry'ego. Jak słusznie zauważyłaś, byłoby to w jego stylu.
Ja też preferuję imprezy w mniejszym gronie. Wolę bawić się pośród ludzi, których znam i lubię. :D
Pozdrawiam! :D
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, to ranna reakcja Harrego boska, szkoda, że jednak nie pozwolił nic wyjaśnić, żal mi bardzo Draco, ale niech no kurcze się nie poddaje, juhu zerwał z Choo, jakiś taniec szamana odtańczę z radości, Mike miał być w drużynie agrh, imprezka bosko wyszła...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga