czwartek, 24 grudnia 2015

Miniaturka II


Moi drodzy, w jednym z komentarzy napisałem, że dostaniecie ode mnie jakiś świąteczny prezent. Co prawda nie jest nim kolejny rozdział, lecz druga miniaturka. Mimo to mam nadzieję, że będziecie zadowoleni! W „To nie tak, jak myślisz” akcja rozpoczyna się tuż po uczcie powitalnej, kiedy Harry i Mike znaleźli się pod portretem Grubej Damy.
Na koniec chciałbym życzyć wszystkim Wesołych Świąt, zdrowia, wymarzonych prezentów pod choinką, spełnienia najskrytszych marzeń, a także sukcesów w szkole, na studiach lub w pracy. :))

     BETA: Seya (dziękuję!)

Uwaga!!!

 Zanim przeczytacie ten post, upewnijcie się, że znacie treść pierwszej miniaturki.

   
To nie tak, jak myślisz
„Ludzie są gotowi wierzyć we wszystko, tylko nie w prawdę”
C. R. Zafon
Harry i Mike doszli pod portret Grubej Damy. Mieli właśnie wejść do pokoju wspólnego, lecz ktoś ich zawołał:
- Poczekajcie!
Odwrócili się i zobaczyli Parvati Patil stojącą w pobliżu jakichś drzwi.
- Harry, mógłbyś na chwilę przyjść? - zapytała dziewczyna.
- Zaraz wrócę - Harry zwrócił się do przyjaciela i już po chwili wszedł do pomieszczenia, w którym zniknęła Parvati.
- Hej! Gdzie jesteś?
- Tutaj - odpowiedziała dziewczyna, niespodziewanie zatrzaskując drzwi.
Powoli zbliżyła się do niego i popchnęła go na ścianę. Przez chwilę lustrowała go wzrokiem, a następnie bez żadnych oporów go pocałowała.
Harry zamarł, nie wiedząc, co zrobić. Jego umysł podpowiadał mu, że powinien to natychmiast przerwać, gdyż zachowywał się nie w porządku w stosunku do Hermiony, z którą przecież od niedawna był w związku. Problem polegał na tym, że podobała mu się ta sytuacja i schlebiało mu, że wzbudził zainteresowanie u koleżanki.
Jeszcze przez chwilę dał się całować, cały czas zachowując się biernie. W końcu dotarło do niego, że pozwalając na takie zachowanie, krzywdził nie tylko Hermionę, lecz także Parvati. Postanowił zakończyć tę nieoczekiwaną scenę namiętności i delikatnie odepchnął dziewczynę. I dobrze, że to zrobił, bo w tym samym momencie otworzyły się drzwi i do środka weszła Hermiona.
- Harry, jak mogłeś zostawić Mike'a samego, nie podając mu nawet hasła? - zapytała i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że w pomieszczeniu było ciemno. Wyciągnęła różdżkę, wyczarowała parę świec i wówczas zauważyła Harry'ego i Parvati. - Co tu się dzieje?! - krzyknęła.
 Harry odskoczył od Parvati, jakby zarażała jakąś śmiertelną chorobą.
- To nie tak, jak myślisz - zaczął, wiedząc, że to żadne wytłumaczenie i tymi słowami pogrążał się jeszcze bardziej.
Hermiona najpierw zbladła, a potem zrobiła się czerwona, gdy dotarło do niej, czego była świadkiem. Każdy idiota domyśliłby się, o co chodzi, jeśli zobaczyłby chłopaka i dziewczynę w ciemnym pomieszczeniu.
- Jak mogłeś... - jęknęła, ściskając różdżkę tak, że aż zbielały je knykcie.
Z twarzy Harry'ego zniknęły wszelkie kolory.
- Proszę, daj mi to wytłumaczyć...
- Milcz! - przerwała mu. Czuła się poniżona i zdradzona. Nie mogła tak tego zostawić. - Dlaczego? Powiedz do cholery, dlaczego mi to zrobiłeś?! - krzyknęła, a w oczach zebrały jej się łzy.
Harry nie wiedział, co zrobić. Jak wytłumaczyć dziewczynie, która nakryła cię w ciemnym pomieszczeniu z inną dziewczyną, że do niczego między wami nie doszło? Jak powiedzieć, że wcale tego nie chciałeś i znalazłeś się tu tylko przez przypadek i byłeś nieświadomy tego, po co w ogóle zostałeś zaproszony w to miejsce.
- Hermiono, kochanie, naprawdę to tylko źle wygląda - powiedział, powoli do niej podchodząc i kciukiem wycierając łzę, która spłynęła jej właśnie po policzku.
- Tylko źle wygląda?! - krzyknęła, odsuwając się od niego. - Przespałeś się ze mną, ale to ci nie wystarczyło, tak? Postanowiłeś zabawić się za moimi plecami?
- Nie bądź melodramatyczna - mruknął, zanim uświadomił sobie sens własnych słów i zanim zdążył ugryźć się w język.
- Melodramatyczna? - Hermiona wytrzeszczyła oczy. - Ty świnio! Jak możesz mówić takie rzeczy! - warknęła, po czym wzięła zamach i uderzyła go w twarz.
Harry dotknął policzka, na którym zdążył się już pojawić czerwony ślad. Czuł się fatalnie. Czuł, że jego serce zaczęło krwawić. Bał się i nie wiedział, co się teraz stanie. Najgorsze było jednak to, że zdawał sobie sprawę, że na wszystko sobie zasłużył, bo nie przerwał Parvati od razu, kiedy tylko zaczęła go całować.
W tym samym czasie do Parvati dotarło, że Harry i Hermiona byli parą. Nie wiedziała o tym, więc poczuła się głupio. Naprawdę nie chciała uwieźć chłopaka przyjaciółki, dlatego postanowiła stanąć w jego obronie i wziąć winę na siebie.
- Hermiono...
- Nie odzywaj się, podstępna żmijo! - warknęła Hermiona, odwracając się w jej stronę. - Kiedy uporam się z nim, wtedy zajmę się tobą!
- Wypraszam sobie! - krzyknęła Parvati. Wiedziała, że to ona była wszystkiemu winna, ale nie miała zamiaru dać się obrażać.
- Bo co? - Hermiona była w bojowym nastroju.
- Bo wyrwę ci te kłaki, które nazywasz włosami. - Parvati stanęła z założonymi rękami i uśmiechnęła się triumfalnie.
- Ty...! - zaczęła szatynka i rzuciła się z pięściami na koleżankę. Zapomniała, że trzymała w ręku różdżkę i mogła się nią posłużyć. W tej chwili zapomniała o wszystkim i jej jedynym marzeniem było solidne pokiereszowanie Parvati.
- Stop! - krzyknął Harry, stając między dziewczynami. W tej chwili nie myślał o mentalnym bólu. Chciał tylko zapobiec bójce.
- Zamknij się! - ryknęły obie dziewczyny, nic sobie nie robiąc z tego, że stanął im na drodze.
- Nie ma mowy!
Jego słowa sprawiły, że Hermiona trochę oprzytomniała. Oczywiście nie chodziło o to, że ujarzmiła chęć zemsty, tylko o to, że przypomniała sobie, że jest czarodziejką. Wycelowała w niego różdżką i rzuciła zaklęcie odpychające.
Harry uderzył w ścianę. Na chwilę go zamroczyło, ale na szczęście nic złego mu się nie stało. Musiał tylko otrząsnąć się po uderzeniu, więc usiadł na podłodze, trzymając się za głowę.  
Hermiona natomiast odrzuciła na bok różdżkę i ponownie rzuciła się na Parvati z taką siłą, że obie poleciały na stojącą obok ławkę. Przekoziołkowały przez jej blat i wylądowały po drugiej stronie, przy okazji przewracając krzesło i przesuwając kolejną ławkę. Zaczęły się bić, wydając przy tym różnego rodzaju dźwięki.
Szarpały się niemal jak lwice. Hermiona nie mogła wybaczyć koleżance, że ta dobierała się do jej chłopaka, a kiedy została przyłapana na gorącym uczynku, nie miała odwagi się do tego przyznać. Z kolei Parvati nie mogła znieść faktu, że została nazwana podstępną żmiją.
Przez kolejne minuty dziewczyny zawzięcie się biły i nie zamierzały przestać. Każda z nich odniosła już jakąś ranę, chociaż nie można było stwierdzić, która powstała na skutek bójki, a która na skutek zderzenia z ławką i krzesłami.
Hermiona miała rozciętą wargę. Krew skapywała jej na białą koszulę, ale nic sobie z tego nie robiła. Ponadto miała ogromnego, zielonego siniaka na przedramieniu. Parvati natomiast rozdarła szatę, przez którą było widać, że rozcięła sobie nogę. Rana nie wyglądała na poważną, ale obficie krwawiła, zostawiając na podłodze czerwone plamy.
Po kolejnych kilku minutach Hermiona i Parvati nadal szarpały się za włosy, wymachiwały rękami i wydawały z siebie piskliwe dźwięki. Na szczęście Harry doszedł już do siebie i postanowił to wszystko przerwać. Podbiegł do dziewczyn, by je rozdzielić. Nie za bardzo mu to wyszło, a wręcz jeszcze bardziej rozwścieczyło rywalki.
Los jednak się do niego uśmiechnął, ponieważ w drzwiach pojawił się Mike. Chyba domyślił się, że coś było nie tak, albo po prostu dotarły do niego odgłosy dochodzące z sali.
Mike przez chwilę wpatrywał się w bójkę i w Harry'ego, który nieudolnie próbował coś z tym zrobić. Kiedy otrząsnął się z szoku, podbiegł do niego i zaczął mu pomagać w rozdzieleniu dziewczyn. Odciągnął na bok Parvati, a Harry Hermionę. Przy użyciu ogromnej ilości siły, udało im się zapobiec wyprowadzeniu kolejnych ciosów.
- Czy wy wszyscy powariowaliście? - zapytał Mike, trzymając wyrywającą się brunetkę.
- Jak nie wiesz, o co chodzi, to się nie wtrącaj - sapnęła Parvati.
- Wystarczy! - warknął Harry, kiedy Hermiona próbowała uderzyć go w krocze i tym sposobem się wyswobodzić. - Daj mi w końcu wytłumaczyć!
- Tu nie ma czego tłumaczyć - powiedziała już trochę spokojniej i chyba w końcu opadła z sił, bo przestała się wyrywać.
- Hermiono, kocham cię i nigdy bym cię nie zdradził.
- Akurat! - zaśmiała się histerycznie. - A teraz co robiliście? Może mi powiesz, że odrabialiście pracę domową z eliksirów? - zakpiła.
Gdyby Hermiona powiedziała coś takiego w innej sytuacji, to Harry wybuchnąłby głośnym śmiechem.
- Idiotko, to ja go pocałowałam, ale zaraz mnie odtrącił! - krzyknęła Parvati.
- Co? - Hermionę zatkało i wreszcie naprawdę przestała się ruszać. - Jak to?
- Parvati mówi prawdę - dodał Harry.
- Czyli co? Teraz to ja mam być tą złą? - zapytała. Przez chwilę stała w bezruchu, aż w końcu wyrwała się z uścisku Harry'ego i pobiegła po swoją różdżkę. Potem bez słowa pognała w kierunku drzwi.
- Hermiono! - krzyknął Harry.
Szatynka zatrzymała się.
- Zrywasz ze mną? - zapytał żałośnie. Brzmiał jak szczeniak, który został porzucony przez własną matkę.
- Tak. - Zamilkła. - Nie - odpowiedziała, kiedy dotarł do niej słowa Harry'ego. - Nie wiem. Muszę to przemyśleć - dodała.
- Przepraszam! - krzyknął jeszcze Harry, ale Hermiony nie było już w pomieszczeniu.
- Ja też przepraszam - dodała Parvati. Przez chwilę stała w miejscu, a potem uleczyła swoją ranę, naprawiła szatę i również ich opuściła.
Kiedy chłopcy zostali sami, Harry usiadł na podłodze i złapał się za głowę.
- Co to było? - zapytał Mike najdelikatniej, jak umiał. Harry nie odpowiedział. - Będzie dobrze - dodał. - Zobaczysz, Hermiona wszystko sobie przemyśli i do ciebie wróci.
Harry przez chwilę milczał.
- Obyś miał rację - powiedział takim tonem, że nawet Mike poczuł ogromny smutek.

12 komentarzy:

  1. Fajne. Tylko myślę że rozdział na ktory czekamy już ponad miesiąc byłby lepszym prezentem. I mogło być dłuższe

    OdpowiedzUsuń
  2. Co? To tyle? A gdzie happy end??? Wkręciłam się i nagle koniec :( Czekam na kolejną miniaturkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu to miniaturka :) Nie zawsze teksty będą długie i nie zawsze będą kończyć się szczęśliwie. W tym wypadku celowo napisałem takie zakończenie, żeby każdy mógł sobie dopowiedzieć taki koniec, na jaki będzie miał ochotę.:))

      Pozdrawiam! :D

      Usuń
  3. Gdzie jest kolejny rozdział? :))

    OdpowiedzUsuń
  4. W tej części już rzeczywiście widać trochę niepasujących cech u bohaterów. Nie mogę sobie wyobrazić, by Hermiona robiła takie sceny przy ludziach. I Harry'ego, u którego myśl o tym, że wzbudza podziw u kilku dziewczyn, przysłania pamięć o dziewczynie, którą kocha. I Lavender, która tak łatwo odpuszcza swojemu celowi i jeszcze mu pomaga naprawić relacje z inną. Ale dlatego, że to przecież wersja alternatywa, wszystko tutaj pasuje ;) Co prawda pierwsza część zdecydowanie przebija tę, ale to nie oznacza, że ta jest zła. Też mi się podobała. Mam nadzieję, że będą kolejne części, bo wkręciłam się :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodziło, żeby przypisać bohaterom cechy, których normalnie nie mają. Moim zdaniem to dość ciekawy sposób, aby pokazać, że nawet pozornie nieznaczące szczegóły mają wpływ na naszą przyszłość. :))

      Owszem, zgadzam się, że pierwsza część była lepsza. :D Tutaj skupiłem się głównie na pokazaniu, że Hermiona rónież potrafi być agresywna i nieobliczalna. :D

      Kiedyś na pewno się pojawią. :D Jeśli będą napisane i sprawdzone, a ja nie będę miał czasu zająć się rozdziałem lub nadarzy się jakaś wyjątkowa okazja. :D

      Jeszcze raz pozdrawiam! :D

      Usuń
    2. Właśnie do mnie dotarło, że w miniaturce pojawiła się Parvati, a ja cały czas myślałam, że to Lavender. Tak się kończy czytanie w nocy.

      Rozbudziłeś moją chęć na więcej :c Dobrze, że mam tyle rozdziałów do nadrobienia :3

      Usuń
    3. Ja też nie zwróciłem uwagi, że napisałaś Lavender. :D

      Usuń
  5. Hej,
    przepiękne, Hermiona jak lwica walczyła o Harrego... nieporozumienie małe, no cóż gdyby wiedziała, że Harry jest zajęty to by nawet nie próbowała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego, powiedz mi dlaczego, tak dawno nic nie komentowałam? Why? Dobra, spokojnie, zacznij komentować.
    Ja jako wielka fanka Harmione, zawyłam z radości i mimo dramatycznych scen miałam banana na twarzy przez całą miniaturkę. Z kanonicznych postaci uwielbiam ten parring, o wiele bardziej niż Romione czy inne Mione. Ale HP bez cukru, to chyba przeczytał każdy, bez względu na shipy. Mówię tu o Szach mat, oczywiście, czyli Sevmione. Ze wstydem przyznaję, że jestem dopiero na 35 rozdziale.
    Nie będę truła, że ta miniaturka jest za krótka, gorsza od tamtej, bla bla bla... Jest świetna, mimo długości i mimo tego, jak świetna była poprzednia. Powtórzenia po prostu idealne xD
    Troszku się Heri wkurzyła, ale no wiadomo - kobieta waleczna, chciała zawalczyć o chłopaka. W sumie to nie mam chłopaka (taniec radości normalnie) i nie bardzo wiem, co ja bym zrobiła na tym miejscu, ale raczej bym się nie bawiła w gierki - Avada Kedavra, ewentualnie jakieś Crucio czy Sectumsempra. Tak, tak, to nie tak jak myślisz... jezuniu, czy faceci nie wiedzą, że tymi słowami wbijają sobie gwóźdź do trumny? Powiedz mi Daniel, nie wiedzą?
    Ok, to ja w ramach reklamy zapraszam do siebie i życzę maaasy weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że Hermiona dużo bardziej pasowałaby do Harry'ego niż Rona. Żałuję więc, że Rowling nie zdecydowała się ich połączyć, no ale trudno. Na szczęście sami możemy to zrobić, dlatego cieszę się, że podobała Ci się ta miniaturka.:)

      Chociaż nie przepadam za Ronem, to w niektórych opowiadaniach jestem w stanie zaakceptować fakt, że chodzi/żeni się z Hermioną. Sevmione? NIE, NIE i jeszcze raz NIE. Snape jest za stary, więc jakakolwiek intymna relacja z Hermioną jest dla mnie niesmaczna (delikatnie mówiąc).

      Myślę, że wiedzą, przynajmniej większość. Mimo to na miejscu Harry'ego prawdopodobnie zachowałbym się tak samo. Słowa te wypowiada się mimowolnie, zanim zdąży się o nich pomyśleć. xd

      Pozdrawiam! :D

      Usuń