wtorek, 11 września 2018

ROZDZIAŁ XXIX


Moi drodzy! Nie licząc miniaturki, którą opublikowałem pod koniec marca, to dopiero drugi rozdział, który upubliczniam w tym roku. Jest mi naprawdę głupio, czuję się zażenowany i zawstydzony, co gorsza, nie mam za wiele na swoje usprawiedliwienie. W lipcu obroniłem pracę dyplomową Kofstein, w tym miejscu dziękuję za życzenie mi powodzenia - i w zasadzie od tego czasu mogłem już bez przeszkód zajmować się swoim blogiem. Nie opublikowałem jednak kolejnego rozdziału, bo czekałem na poprawki od bety - Ci z Was, którzy śledzą jej bloga, wiedzą, że w ostatnim czasie była naprawdę zajęta i nie miała czasu nawet na własne opowiadanie. Seya nie tylko zajmuje się poprawianiem moich błędów, ale również wyłapuje wszystkie głupoty, które czasami przychodzą mi do głowy. Ponieważ kilkukrotnie uchroniła mnie przed popełnieniem spektakularnej gafy, wolę nie publikować niczego bez wcześniejszych konsultacji. Tak więc przepraszam za to, że zmusiłem Was do czekania miesiącami na ten rozdział. Mam jednak nadzieję, że Wam się spodoba i będziecie nim choć w minimalnym stopniu usatysfakcjonowani.
Jeśli chodzi o kolejne rozdziały, to niestety nie wiem, kiedy się pojawią. Napisałem je już dawno temu i teraz czekają tylko na sprawdzenie. Na swoim blogu Seya napisała, że postara się publikować kolejne rozdziały co najmniej raz w miesiącu - mam nadzieję, że reguła ta będzie miała zastosowanie także w stosunku do mojego bloga. Jeśli nie, to zastanowię się, jak inaczej rozwiązać ten problem. Być może zacznę publikować kolejne posty bez sprawdzania, bo też nie jestem zadowolony, kiedy moje opowiadanie stoi w miejscu.

Beta: Seya (kłaniam się i całuję rączki!)

* * *

 - Na Merlina, myślałam, że po załatwieniu Skeeter nigdy więcej nie będziemy mieli problemów z „Prorokiem”! - powiedziała roztrzęsionym głosem Hermiona, siadając razem z Ginny przy stole Gryffindoru. Mimo że eliksiry skończyły się już jakiś czas temu, wciąż nie mogła pozbierać się po tym, co stało się w lochach. - A tymczasem co widzę? Kolejny dziennikarzyna zajmuje się nie tym, czym powinien.
- Uspokój się, bo złoszczenie się w niczym ci nie pomoże. Musisz pogodzić się z tym, że nie mamy wpływu na „Proroka” i artykuły, które w nim publikują. No chyba że i na tego faceta znajdziesz jakiegoś haka - zażartowała Ginny, lecz Hermiona nadal miała skwaszoną minę i nic nie wskazywało na to, by miało się to szybko zmienić. - Proszę cię, daj już spokój. Nie zachowuj się tak, jakbyś to ty była odpowiedzialna za to, że jakaś szumowina zajęła miejsce Skeeter.
- Powinnam wziąć pod uwagę taką możliwość, a nie żyć złudzeniami. Poza tym jestem wściekła! Jak profesor Snape mógł odjąć nam tyle punktów?! - Nałożyła sobie na talerz trochę sałatki z kurczakiem, a potem spojrzała na Harry'ego i nieznacznie się skrzywiła. - Nie rozumiem, jak możesz być taki spokojny.
- A co mam robić? Płakać?
Hermiona nic nie odpowiedziała, tylko rozejrzała się po sali. Dostrzegła, że niektórzy uczniowie rzucali w ich stronę ukradkowe spojrzenia, ale starała się nie zwracać na nie uwagi. Plotkowanie w Hogwarcie było czymś naturalnym i zazwyczaj nie robiło to na niej większego wrażenia. Kiedy jednak jakaś Puchonka nachyliła się do innej dziewczyny, szepnęła jej coś do ucha i wskazała palcem Harry'ego, nie wytrzymała.
- I czego się gapisz?!
Dziewczyna zarumieniła się po czubki uszu i spuściła głowę.
- Uspokój się - zaśmiał się Mike, kładąc dłoń na ramieniu Hermiony. - Nic takiego się nie stało.
- No właśnie. - Harry przytaknął, równocześnie przygryzając policzek, by przypadkiem nie zacząć się śmiać. - Naprawdę mam gdzieś to, co napisali o mnie w „Proroku Codziennym”.
- Przecież zszargali twoją opinię! Mike'a zresztą też!
- Jesteś taka słodka, kiedy się złościsz, ale naprawdę już sobie odpuść - wtrąciła się Ginny. - Napisali o nich, nie o tobie.
Harry pokiwał głową.
- Właściwie czemu się tak spinasz? - zapytał po chwili.
- Bo jesteście moimi przyjaciółmi i mam dość tego, że ciągle piszą o was jakieś głupoty! Czy w tym kraju naprawdę nie dzieje się nic ciekawszego? 
- Myślę, że powinnaś już do tego przywyknąć.
- Może. Zresztą nieważne. - Przez chwilę się nie odzywała, tylko skupiła się na posiłku. - No i po astronomii mamy szlaban - dodała, udając, że w ogóle jej to nie obchodziło.
Harry zakrztusił się sokiem. Zaczął kasłać, więc Mike poklepał go po plecach.
- Jak to mamy? - Jego twarz zastygła w grymasie niedowierzania. - Dostałaś szlaban?
- Tak.
- Jak? Za co?
Hermiona nie odpowiedziała.
- Przeklęła i przysięgam, że to nie była żadna cholercia - wyjaśnił Mike, z uśmiechem przyglądając się rumieńcom, które pojawiły się na twarzy Hermiony.
Ginny wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Żałuję, że tego nie słyszałam.
- Idę do biblioteki. - Hermiona gwałtownie wstała ze swojego miejsca. - Ja również mam prawo nie panować nad swoimi emocjami.
Nie czekając na reakcję przyjaciół, ruszyła w stronę wyjścia.
- Ja też już pójdę - powiedział Harry, gdy Hermiona opuściła Wielką Salę. - Chciałbym jeszcze coś zrobić przed zaklęciami.
Pożegnał się i po chwili również zniknął przyjaciołom sprzed oczu.
- Co za dzień - mruknęła pod nosem Ginny.  

* * *

Harry przeszedł właśnie obok klasy od transmutacji, myśląc o książce, którą kupił na Pokątnej. Liczył, że znajdzie w niej jakieś informacje, które pomogą mu w dalszych badaniach. Na razie wiedział niewiele, miał więc nadzieję, że kiedy staruszka wspomniała o teleportacji, nie dał się naciągnąć i nie wyrzucił w błoto dwustu galeonów.
- Potter! - usłyszał nagle.
Podniósł głowę i zobaczył Pansy, wychodzącą z gabinetu profesor McGonagall.
- Parkinson.
Poszedł dalej.
- Hej! Musimy pogadać!
Westchnął, ale zatrzymał się i poczekał, aż Ślizgonka do niego podejdzie.
- O co chodzi? - zapytał.
- Mam pytanie, a w zasadzie to dwa.
- To pytaj, bo trochę mi się spieszy.
Przez chwilę Pansy wyglądała tak, jakby chciała dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Zaraz jednak opamiętała się i przybrała minę, która nie wyrażała żadnych emocji.
- Dlaczego nie zdementowałeś plotek o swoim rzekomym homoseksualizmie?
Harry włożył ręce do kieszeni i uśmiechnął się półgębkiem.
- A co? Tak bardzo przejmujesz się tym, co ludzie o mnie myślą?
- Nie bądź śmieszny - prychnęła. - Po prostu zastanawiałam się, dlaczego groziłeś Weasleyowi, gdy ten rozpowiadał plotki, że sypiasz z McVogelem, a teraz nie robisz zupełnie nic?
- Postanowiłem kierować się zasadą: Nie tłumacz się. Przyjaciele i tak zrozumieją, wrogowie i tak nie uwierzą [1].
- A co z twoimi fankami? Nie przejmujesz się, że teraz wypłakują sobie oczy?
- Jakimi fankami? Co ty bredzisz?
- Niedawno podsłuchałam w łazience, jak Abbott żaliła się Bones, że wolisz chłopców. Jest na tyle zdesperowana, że postanowiła znaleźć jakiś eliksir, dzięki któremu stanie się dla ciebie... eee... bardziej pociągająca.
Harry zbladł. Wyglądał, jakby napadła na niego grupa dementorów.
- Żartujesz, prawda?
- Chciałabym - odpowiedziała z wyraźnym obrzydzeniem Pansy.
- Wiesz co? Skończmy ten temat, bo zbiera mi się na pawia. - Mimowolnie się wzdrygnął. - Powiedz lepiej, o co chciałaś jeszcze zapytać.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego dziewczyny w Slytherinie plotkują o wielkości twojego przyrodzenia?
Harry zaczął się śmiać. Kiedy jednak Pansy nadal wpatrywała się w niego z wyczekiwaniem, powiedział tylko:
- Nie mówisz poważnie.
- Nie denerwuj mnie, Potter! - warknęła. - Lepiej mi wytłumacz, dlaczego są tak podekscytowane i gdzie go widziały?!
- Nie mam pojęcia! - skłamał. - Nie latam po korytarzach bez spodni, więc pewnie któraś coś sobie wymyśliła!
Pansy zamknęła usta i nie powiedziała ani słowa.
- Może masz rację.
- Na pewno mam - powiedział. - A teraz wybacz, ale muszę zrobić... eee... coś ważnego.
Kiedy Harry zniknął za rogiem, Pansy nie mogła się dłużej powstrzymać i wybuchnęła głośnym śmiechem. Wiedziała, kto rozpuścił plotki. Wiedziała również, że wygrała zakład, dlatego ruszyła w stronę lochów, aby poszukać Milicenty i opowiedzieć jej o wszystkim. 

* * *

Kwadrans później Harry był już w swoim pokoju. Zamknąwszy drzwi, wyciągnął z kufra opasłą księgę i razem z nią ułożył się wygodnie na łóżku. Gdy przejrzał spis treści, uznał, że niektóre rozdziały mogły być naprawdę interesujące, dlatego postanowił przekartkować całą księgę i pozaznaczać fragmenty, do których w wolnej chwili powróci.
Zaczął od klątw i uroków. Niektóre z nich znał z lekcji profesor Darkside, niektórych nauczył się sam, innych zaś w ogóle nie kojarzył. Uzupełnił więc listę zaklęć, którą przygotował w czasie przerwy świątecznej i którą miał zamiar niedługo przećwiczyć, a potem wrócił do czytania. Nie minęło wiele czasu, nim w końcu trafił na to, na czym mu najbardziej zależało.

Teleportacja - proces, w wyniku którego obiekt zostaje przeniesiony z jednego miejsca w zupełnie inne, bez zachowania ciągłości istnienia w przestrzeni.
Jako pierwszy teleportacją zainteresował się żyjący w X w. holenderski czarodziej i teoretyk magii - Lucas von Janssen. Rozpowszechniał on teorię, wedle której to wielkość mocy magicznej czarodzieja decydowała o możliwości przenoszenia się z jednego miejsca w inne. Pogląd ten upadł jednak równie szybko jak się pojawił, gdyż Lucas von Janssen - uznawany za jednego z najpotężniejszych czarodziei swoich czasów -  teleportował się, lecz próba ta zakończyła się jedynie połowicznym sukcesem - mężczyzna przeniósł się z jednego miejsca w drugie, ale bez jednej ręki.
Teleportacją ponownie zainteresowano się na Międzynarodowej Konferencji Magów w 1289 roku. Ponieważ von Janssen dość sceptycznie opisał wyniki swojego doświadczenia, zgodnie uznano, że w pierwszej kolejności należy dowiedzieć się, dlaczego doszło do rozszczepienia, a dopiero potem przeprowadzić kolejne próby. Powołano piętnastoosobową Komisję ds. Teleportacji, która dopiero po dwóch latach żmudnych badań wydała oświadczenie, że przyczyną niepowodzeń maga z Rotterdamu była niewystarczająca koncentracja na docelowym miejscu teleportacji. Miesiąc później przeprowadzono kolejne testy, które zakończyły się pomyślnie.
Choć teleportacja już od kilku wieków jest podstawowym sposobem podróżowania czarodziejów, wiele jej aspektów wciąż pozostaje tajemnicą. Niewiadomo dlaczego w niektórych miejscach nie można jej używać (np. w kręgu Stonehenge). Nieznane są również różnice pomiędzy teleportacją skrzatów i ludzi.

Harry oderwał się na chwilę od książki, zanotował na pergaminie parę zdań, a potem przeczytał tekst do końca. Niedługo później zamknął księgę i przeciągnął się. Pomyślał o tym, czego do tej pory się dowiedział i doszedł do wniosku, że były to tylko szczątkowe informacje. W końcu nie miał pojęcia, dlaczego Dumbledore i skrzaty teleportowały się w zamku, a czuł, że poznanie odpowiedzi na to pytanie może się okazać niezwykle ważne. Musiał więc porozmawiać z jakimś skrzatem. Od razu pomyślał o Zgredku.  
Kiedy podniósł się z łóżka, żeby odłożyć książkę na biurko, do pokoju wszedł Mike.
- A więc to tutaj się schowałeś - usłyszał.
- Schowałem się?
Mike pokręcił głową z uśmiechem.
- Nieważne. Idziesz na zaklęcia, czy chcesz zarobić kolejny szlaban?
Harry wytrzeszczył oczy.
- Na Merlina, to która jest godzina? - Wziął torbę, nie czekając nawet na odpowiedź. - Okej, chodźmy.

* * *

- Dzisiaj zajmiemy się czymś przyjemnym i stosunkowo prostym - powiedział profesor Flitwick, stając na podwyższeniu z książek i rozpoczynając wykład na temat zaklęć gospodarczych.
Harry nie interesował się lekcją. Był zmęczony i z każdą minutą coraz bardziej senny. Poza tym nie mógł się skoncentrować, gdyż jego myśli nieustannie krążyły wokół notatek pozostawionych na biurku w dormitorium.
Choć już od jakiegoś czasu nie stronił od książek, to dopiero teraz zaczął naprawdę rozumieć, dlaczego Hermiona z takim uwielbieniem godzinami przesiadywała w bibliotece. Na samą myśl o tym, że jego praca miała szansę przyczynić się do przełomowego odkrycia, czuł niemałą ekscytację. Może za bardzo wybiegał w przyszłość i wyobrażał sobie zbyt wiele, ale czy miało to jakieś znaczenie? Ważne, że znalazł sobie zajęcie, które sprawiało mu satysfakcję, a także umożliwiało mu poszerzanie wiedzy i to w zaskakująco przyjemny sposób.
Ziewnął. Najchętniej położyłby się na ławce i uciął sobie kilkunastominutową drzemkę. Nie zrobił tego jednak ze względu na siedzącą w pobliżu Hermionę. Nie chciał jej prowokować i znowu się z nią kłócić. Wiedział, że przyjaciółka starała się panować nad sobą, ale na razie wciąż była zbyt przewrażliwiona na punkcie nauki i spania na lekcji na pewno by mu nie odpuściła.
- Chłoszczyść - powiedział profesor Flitwick. - Widzicie ten niesamowity efekt? I połysk? Świetnie, w takim razie zapamiętajcie, że to jedno z podstawowych zaklęć czyszczących...
Dalszych słów Harry już nie słyszał. Mimo starań nie potrafił zapanować nad zmęczeniem; położył się na ławce, a chwilę później już spał.

* * *

Otaczała go ciemność. Czuł się, jakby był zamknięty w pomieszczeniu bez okien. Niczego nie widział i choć nie wyczuwał niczyjej obecności, to miał wrażenie, że ktoś mu się przyglądał.
- Wstawaj! - usłyszał dziwny i zniekształcony głos. - Harry!
Mimo że dźwięk był wyraźniejszy, nadal niczego ani nikogo nie widział.
- Harry!
Powoli otworzył oczy i przetarł powieki. Zaraz potem zobaczył pochylającego się nad nim Mike'a.
- Co jest? - mruknął. - Dlaczego mnie obudziłeś?
- Myślę, że spałeś wystarczająco długo. Zresztą musimy już iść.
- Gdzie?
Mike uśmiechnął się pod nosem.
- Na kolację - odpowiedział. - No chodź.
- Jak to na kolację? - Spojrzał na przyjaciela, nie kryjąc swojego zdezorientowania. - Na Merlina, zasnąłem na zaklęciach, prawda?
- Tak. A teraz zbieraj się, bo wszyscy już wyszli.
Harry skinął głową. Zatkał kałamarz i razem z książkami wepchnął go do torby. Niedługo potem opuścił salę.
Idąc korytarzem, zastanawiał się, jak długo spał. Kiedy jednak Mike wszedł do łazienki, wzruszył ramionami i ruszył za nim. Nie było to na tyle istotne, by musiał zaprzątać sobie tym głowę. Bardziej interesowały go dziwne spojrzenia, jakimi obrzucili go Krukoni, gdy minął się z nimi w drzwiach.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego ludzie się na mnie gapią? - zapytał. - Myślisz, że cały czas mają w głowach ten poranny artykuł?
- Po prostu masz atrament na policzku.
Brunet wbił w przyjaciela wściekły wzrok.
- I mówisz mi o tym dopiero teraz?!
- Przecież przyprowadziłem cię do łazienki - odpowiedział Mike.
Myjąc ręce, spojrzał w lustro. Gdy zobaczył niezadowoloną minę przyjaciela, uśmiechnął się pod nosem.
- Jeszcze coś? - zapytał Harry.
- Masz przecież lustro.
Harry nie odpowiedział, tylko odkręcił wodę i spróbował zmyć z policzka atrament. Woda i mydło okazały się jednak niewystarczające.
- Możesz mi pomóc?
Mike zaśmiał się.
- Wiesz, że właśnie skończyła się lekcja, na której uczyliśmy się o takich zaklęciach? - powiedział, a potem wyciągnął różdżkę. - Tergeo!
- Dzięki.
Wyszli z łazienki i ruszyli do Wielkiej Sali.
- A tak w ogóle, to gdzie jest Hermiona? - zapytał Harry, dopiero teraz zdając sobie sprawę z nieobecności przyjaciółki. - Tylko mi nie mów, że znowu poszła do biblioteki.
Zapadła głucha cisza.
- Wiesz, wydaje mi się, że się obraziła - odpowiedział po chwili Mike.
- Za co? Za to, że spałem?
- Chyba tak - mruknął z zakłopotaniem. - Niesłuchanie nauczycieli uważa za osobistą obrazę.
Harry uśmiechnął się, choć radość nie obejmowała jego oczu.
- No tak.
Gdy dotarli do sali, przy stołach siedzieli już niemal wszyscy uczniowie. Zaczęli szukać w tłumie przyjaciółek, a kiedy je dostrzegli, od razu ruszyli w ich stronę. Harry nie wiedział, jak bardzo Hermiona była na niego wściekła, dlatego wcisnął się na miejsce obok Ginny. Uśmiechnął się do niej i sięgnął po półmisek z pieczonymi ziemniakami. Miał właśnie nałożyć je sobie na talerz, lecz wtedy dostrzegł niemrawą minę szatynki.
- No co?
Dziewczyna prychnęła, ale nie powiedziała ani słowa. Harry odstawił jedzenie na stół, bo właśnie stracił apetyt. Mike chyba wyczuł zbliżającą się kłótnię, bo zagadał do Ginny.
- Wściekasz się, bo spałem na lekcji? - zapytał. - Kiedyś robiłem to samo na historii magii i jakoś ci to nie przeszkadzało.
- To co innego.
- Tak? A możesz mi wytłumaczyć, na czym polega różnica? Albo nie, nic nie mów. - Wstał i popatrzył wściekle na przyjaciółkę. - Mam już dość twojego zachowania i nieustannego czepiania się o wszystko! Nie jesteś moją matką! I wiesz co? Jeśli się nie zmienisz, to możesz się do mnie nie odzywać!
Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku Parvati i Lavender. Usiadł pomiędzy nimi, nie odwracając się w ich stronę.
- Zadowolona? - zapytała Ginny, a ponieważ Hermiona milczała, dodała jeszcze: - Czasami mam wrażenie, że w ogóle cię nie znam. Nie wiem, na jakiej planecie żyjesz, ale radzę ci się ogarnąć. Harry ma rację. Nigdy nie byłaś aż tak denerwująca, więc zrób coś z tym, nim będzie za późno.
- Ty też?
- A co, myślałaś, że przemilczę tę sytuację? Ostatnio jesteś naprawdę wkurzająca i nawet mi to zaczyna przeszkadzać!
Hermiona wytrzeszczyła oczy. Przez chwilę wyglądała na oburzą, lecz nagle wyraz jej twarzy złagodniał. Mocne słowa przyjaciółki chyba w końcu do niej dotarły.
- Masz rację. Przesadziłam. I to nie pierwszy raz - powiedziała niemal bezgłośnie. - Przepraszam.
- To nie nas powinnaś przepraszać.

* * *

Zajęcia z astronomii trwały już od pół godziny. Hermiona stała przy teleskopie, ale ani nie patrzyła na gwiazdy, ani nie słuchała profesor Sinistry. Nie mogła się na niczym skupić, więc nie tknęła nawet mapy nieba, którą powinna mieć już uzupełnioną co najmniej w połowie. Zamiast pracować, spoglądała co chwilę na Harry'ego i myślała o swoim zachowaniu. Była na siebie wściekła. Przez ostatnie miesiące zachowywała się jak skończona idiotka i choć chciała wierzyć, że robiła wszystko w dobrej wierze, wiedziała, że to jej nie usprawiedliwiało i Ginny miała rację. 
Chciałam dobrze - pomyślała. Nie, to żadna wymówka! Gdyby naprawdę tak było, to pomagałabym Harry'emu i pozwalałabym mu cieszyć się młodością! Nie krytykowałabym go i w niczym bym go nie ograniczała!
 Podczas dwugodzinnych zajęć kilka razy próbowała zebrać się w sobie i podejść do przyjaciela. Choć była Gryfonką, nie potrafiła znaleźć w sobie potrzebnej do tego odwagi. Wmawiała sobie, że czułaby się niezręcznie, przerywając Harry'emu i Mike'owi, mimo że ci bardziej interesowali się tym, co działo się na błoniach niż tym, co mówiła profesor Sinistra.
Gdy godzinę później nauczycielka oznajmiła, że lekcja dobiegła końca, Hermiona z radością zaczęła pakować swoje rzeczy do torby. Tak bardzo chciała podejść do Harry'ego i go przeprosić, że nie przejmowała się tym, że nie wyniosła z zajęć żadnej wiedzy. Niestety miała problem ze złożeniem teleskopu, a kiedy w końcu udało jej się wepchnąć go do pokrowca, przyjaciela już nie było. Schodząc po schodach, czuła się naprawdę podle, ale gdy dotarła na dół i zauważyła Harry'ego, humor nieco się jej poprawił.
Nagle Harry podniósł głowę. Uśmiechnął się, a potem zapytał:
- Gotowa? Pamiętasz, że mamy szlaban?
Hermiona nie odpowiedziała. Poczuła taką ulgę, że aż zmiękły jej kolana. Była dzisiaj dla Harry'ego wyjątkowo nieznośna, a mimo to on na nią poczekał, no i uśmiechnął się w jej ulubiony sposób.
- Hej, słuchasz mnie? - Brunet podszedł do niej, złapał ją za ramiona i delikatnie nimi potrząsnął. - Hermi!
- Co? Och, przepraszam.
- Idziemy?
- Gdzie? Ach, tak, szlaban - mruknęła i zarumieniła się. Wciąż miała przed oczami zniewalający uśmiech, który tak mocno na nią działał. Czasami zastanawiała się, czy przyjaciel zdawał sobie sprawę, jak bardzo był wtedy pociągający.
Po chwili ruszyli w kierunku lochów. Hermiona cieszyła się w myślach, że Harry nie dostrzegł jej rumieńców.
- Mike nie czekał z tobą? - zapytała, chcąc rozpocząć jakoś rozmowę.
- Czekał - zaśmiał się. - Możesz mi powiedzieć, o czym myślałaś, skoro nie słyszałaś jego pożegnania?
- Nie słyszałam? Boże, to on machał, kiedy zeszłam z wieży?
Przyjaciel uniósł brwi, a potem pokręcił głową.
- Myślałam, jak cię przeprosić - odezwała się po chwil, przerywając ciszę, która była dla niej przytłaczająca. - Harry, naprawdę jest mi przykro. Wiem, że ostatnio zachowywałam się koszmarnie, do tego sposób, w jaki potraktowałam cię po zaklęciach był...
- Daj spokój - przerwał jej. - Nie musisz mnie przepraszać. Wiem, że nie robisz tego specjalnie.
- To mnie nie usprawiedliwia. Ostatnio czepiałam się o wszystko!
- Częściowo cię rozumiem. Wiem, że nie powinienem spać na zaklęciach. Po prostu miałem krótką noc, no i ten artykuł...
- Masz zamiar coś z tym zrobić? - przerwała mu, nie chcąc słuchać, jak próbował ją usprawiedliwić.
- Oczywiście! Tym razem im nie daruję.
- Planujesz coś konkretnego?
- Jeszcze nie wiem. W każdym razie zrobię coś takiego, że popamiętają mnie na długie lata i nigdy więcej nie odważą się pisać o mnie w taki sposób.
Hermiona nie odpowiedziała. Rozumiała Harry'ego i w pełni go popierała, choć nie miała pomysłu, w jaki sposób mogłaby mu pomóc. Gdyby Rita Skeeter była odpowiedzialna za ostatnie artykuły, to znowu by ją szantażowała. Niestety, na obecnego redaktora nie miała żadnego haka.
Niespodziewanie pomyślała o tym, że mogłaby sfałszować jakieś dowody. Zbeształa się jednak w myślach za ten niedorzeczny pomysł, a na jej policzkach po raz kolejny pojawił się rumieniec zażenowania.
- No dobra, powiedz, o co chodzi - odezwał się Harry. - Już drugi raz się zarumieniłaś. Czyżbyś snuła jakieś zbereźne fantazje? Znam go?
- Nie żartuj - zaśmiała się Hermiona, równocześnie myśląc: Cholera, a więc zauważył.
- Spokojnie, chciałem tylko rozładować atmosferę.
- Chyba mnie zawstydzić. - Harry nie odpowiedział.
Niedługo potem dotarli pod gabinet profesora Snape'a. Oboje wzięli głębokie wdechy, czując, że najbliższa godzina nie będzie należeć do najprzyjemniejszych. Nie mogli jednak odwlekać w nieskończoność nieuniknionego, więc Harry zapukał w końcu do drzwi.
- Proszę!
Weszli do środka.
- Granger i Potter! - Na ustach Snape'a pojawił się mściwy uśmiech. - Miałem nadzieję, że się nie pojawicie.
Harry prychnął. Chciał coś powiedzieć, ale na szczęście Hermiona złapała go za ramię, tym sposobem powstrzymując go przed powiedzeniem czegoś głupiego.
- W ostatnim czasie tradycją stały się wieczorne spotkania z wami - zaczął nauczyciel. - Mógłbym oddać szlaban Filchowi, ale wtedy bez sensu przepisywalibyście jakieś pierdoły, a to nie jest wystarczająca kara. Nie mam jednak ochoty zarywać przez was kolejnej nocy, dlatego wyjątkowo zostawię was samych. - Gryfoni skinęli głowami. - Macie posprzątać moją klasę. Czekają tam na was miotły i inne potrzebne rzeczy.
- To wszystko, profesorze? - zapytał spokojnie Harry.
Hermiona zerknęła na niego z zaskoczeniem. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić, że w jednej chwili wyglądał jak tykająca bomba, a kilka sekund później emanował spokojem, jakby nic złego się nie stało. Naprawdę musiała się go zapytać, kiedy nauczył się tak dobrze panować nad emocjami.
- Tak, to wszystko. - Podniósł się ze swojego miejsca. - Dajcie mi wasze różdżki. Odzyskacie je przed śniadaniem.
Chwilę później Gryfoni zostali w gabinecie sami.
- Bierzmy się do roboty - powiedział Harry.

* * *

Po powrocie do wieży Mike wziął szybki prysznic i mimo że zaraz potem położył się do łóżka, nie miał zamiaru iść spać. Postanowił poczekać na Harry'ego i gdy ten wróci - wypytać go o wszystkie szczegóły dotyczące szlabanu. Problem w tym, że Mike nie należał do grona osób, które cechowała anielska cierpliwość. Postanowił więc wymknąć się z wieży i odszukać przyjaciół - nie mógł się oprzeć pragnieniu, by na własne oczy zobaczyć, jak Hermiona zachowywała się na szlabanie.
Wyskoczył z łóżka i szybko się ubrał. Nie miał pojęcia, co Harry i Hermiona robili na szlabanie, na szczęście przypomniał sobie coś, co ostatnio pokazał mu przyjaciel. Przeszukawszy jego rzeczy, Mike odnalazł Mapę Hunctwotów i wyszedł z pokoju.
Mimo nauczycieli patrolujących korytarze, stosunkowo szybko dotarł do lochów. Musiał przyznać, że miał dzisiaj wyjątkowe szczęście. Nie dość, że niepostrzeżenie pokonał siedem pięter, to na dodatek Snape nie pilnował Harry'ego i Hermiony, tylko siedział w swoich komnatach. Mike miał ochotę podskoczyć z radości, zanim jednak dał się ponieść emocjom, zatrzymał się, bo do jego uszu wdarły się jakieś stłumione dźwięki.
W pierwszej chwili pomyślał, że to Irytek dostał napadu szału i demolował jakąś klasę. Zaraz jednak odrzucił ten pomysł, bo gdyby duch faktycznie urządził sobie nocną zabawę, to rumor byłby znacznie głośniejszy. A skoro Irytek nie był źródłem owego hałasu, to wszystko wskazywało na to, że Snape wrócił do lochów i postanowił skontrolować pracę Gryfonów. Ten pomysł Mike jednak również odrzucił, bo przed chwilą sprawdzał mapę i w pobliżu nie było żywej duszy. Skąd więc, do cholery, pochodził ten hałas?!
Wkrótce potem, gdy zbliżył się do klasy, w której znajdowali się przyjaciele, i przystawił ucho do niewielkiej szpary pomiędzy zawiasami i framugą, wszystko stało się jasne. Rozpoznając słowa ulubionej piosenki, Mike rozchylił ze zdziwienia usta i pokręcił z niedowierzaniem głową. Nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć, dlatego odsunął się od drzwi, nacisnął klamkę i wszedł do środka. Przyjaciele - zgodnie z przypuszczeniami - byli tak zaabsorbowani sobą i swoimi obowiązkami, że nawet go nie zauważyli. Oparł się więc o ścianę i przetarł ze zdumienia oczy. Spodziewał się naprawdę wielu rzeczy, ale to, co zobaczył, przechodziło jego najśmielsze oczekiwania.
Harry stał pośrodku sali i opierał się o miotłę, którą trzymał w rękach. Przed chwilą skończył chyba zamiatać salę, bo czoło błyszczało mu od potu, a przez rozpiętą koszulę widać było szybko unoszącą się i opadającą klatkę piersiową. Na znajdującej się obok niego ławce stało radio - Mike nie miał pojęcia, skąd przyjaciele je wytrzasnęli - i butelka do połowy wypełniona bursztynowym płynem. Hermiona natomiast myła podłogę, wymachując mopem na wszystkie strony.
Mike uśmiechnął się pod nosem, a potem wyjął z torby aparat i zaczął robić zdjęcia. Z jednej strony był w szoku i nadal niedowierzał w to, co widział, a z drugiej cieszył się, że dzięki zapobiegawczemu myśleniu mógł uwiecznić niecodzienne zachowanie przyjaciół.
Nagle, ni stąd ni zowąd, pomyślał o Ginny. Gdy wyobraził sobie jej minę i usłyszał w głowie jej głośny śmiech, nie potrafił dłużej nad sobą panować i sam również dał upust swojej radości. 
Dwójka przyjaciół w mgnieniu oka odwróciła się w jego stronę.
- Mike! - krzyknęła Hermiona, łapiąc się za serce. - Co ty tu robisz?!
Mike machnął tylko ręką, bo nie mógł złapać oddechu. Gdyby nie fakt, że opierał się o ścianę, najprawdopodobniej już tarzałby się po podłodze ze śmiechu.
Harry przez chwilę stał jak sparaliżowany, a gdy w końcu ocknął się z letargu, wyłączył radio. Podszedł do przyjaciela i otwartą dłonią uderzył go w głowę.
- Ej! - oburzył się Mike. - Za co?!
- A jak myślisz?
Hermiona przewróciła oczami, ale nic nie powiedziała. Zamiast tego podniosła mop i jak gdyby nigdy nic wróciła do sprzątania. Kilka minut później otarła mokre od potu czoło, poprawiła bluzkę i z wyraźną ulgą powiedziała:
- Skończyłam! Możemy wracać do wieży.
Harry skinął głową, a potem pozbierał miotły, ścierki i inne rzeczy, które Filch zostawił im do sprzątania. Zaniósł wszystko w kąt, a potem rozejrzał się po klasie, sprawdzając, czy na pewno dokładnie posprzątali. Pokiwał z zadowoleniem głową i dał znak przyjaciołom, że mogą wyjść.
- Nie wierzę, że zrobiliście coś takiego na szlabanie u Snape'a.
Harry zatrzymał się raptownie i schylił się, by zawiązać sznurówkę. Mike również stanął, Hermiona natomiast nieznacznie się zarumieniła, ale nie odezwała się ani słowem, tylko z wysoko uniesioną głową poszła dalej. Gdy oddaliła się na tyle, że nie mogła usłyszeć chłopaków, Harry przestał udawać, że robił coś przy bucie i z iskierkami zadowolenia w oczach spojrzał na Mike'a.
- Wiesz, w normalnych okolicznościach nie przyszłoby mi do głowy, żeby zrobić coś takiego. Chciałem jednak sprawdzić, jak Hermiona będzie się zachowywać, gdy zobaczy, że mam ze sobą alkohol. Spodziewałem się, że będzie się wściekać, a tu proszę, jaka niespodzianka. Nie dość, że w końcu się wyluzowała, to jeszcze sama wypiła prawie całą butelkę.
Mike zachichotał.
- Ciekawe, czy jutro będzie równie wyluzowana.

* * *

W Wielkiej Sali trwało śniadanie.
- Cześć! - przywitała się Ginny. Usiadła naprzeciwko Harry'ego i od razu sięgnęła po tost. Chyba pierwszy raz w życiu była tak głodna, że myślała tylko o tym, żeby w końcu przestało jej burczeć w brzuchu.
Harry odłożył gazetę.
- Świat oszalał.
Uśmiechnął się półgębkiem i spojrzał na siedzącą obok niego dziewczynę. Ginny podążyła za jego spojrzeniem i zamarła.
- A jej co? - spytała, z trudem zachowując powagę. Coś w niechlujnym wyglądzie przyjaciółki sprawiało, że bała się zaśmiać.
Zanim Harry zdążył cokolwiek powiedzieć, Hermiona podniosła głowę.
- Mów ciszej albo zadźgam cię tym widelcem. - Na potwierdzenie swoich słów uniosła wspomniany przedmiot.
Ginny wyglądała na zaskoczoną, ale i oburzoną.
- Jesteśmy w Wielkiej Sali. Tu zawsze jest głośno.
Hermiona nie odpowiedziała. Zerknęła tylko na Mike'a, który niewiadomo kiedy usiadł obok niej, a potem z powrotem położyła głowę na stole.
- Ty wiesz, o co w tym wszystkim chodzi, prawda?
- Mówisz o Hermionie? - Ginny przytaknęła. - Przesadziła z whisky.
Ginny zaczęła się śmiać, bo pomyślała, że to żart. Zmieniła zdanie, gdy Hermiona jęknęła coś pod nosem, a chłopcy nie wyglądali na rozbawionych.
- Poważnie? - Nadal niedowierzała. - To nie mogła wziąć eliksiru?
- Nie chciała - odpowiedział Harry. - Stwierdziła, że jeśli dzisiaj się pomęczy, to więcej nie tknie alkoholu.
- Szczerze w to wątpię.
Nagle Hermiona podniosła się ze swojego miejsca.
- Nie mogę! Zaraz pęknie mi głowa - powiedziała tylko, a potem ruszyła w stronę drzwi, nawet na moment się nie odwracając. Gdy chwilę później wyszła z Wielkiej Sali, Ginny coś sobie uświadomiła.
- Zaraz, zaraz, ale kiedy ona w ogóle coś piła?
- Wiesz, wczoraj Snape zostawił nas samych. Zanim zaczęliśmy pracować, skołowałem alkohol. Chciałem sprawdzić, jak się zachowa i czy znowu zacznie mi robić wyrzuty.
- Nie wierzę! Narąbaliście się na szlabanie?
Harry spojrzał na nią spode łba.
- Dlaczego wszyscy wszystko wyolbrzymiają? Czy ja wyglądam na pijanego? Albo na kogoś, kto ma chociażby kaca?
- Dobra, nieważne. Wyluzuj - mruknęła Ginny. - Powiedz lepiej, czego szukałeś w „Proroku”. Wydawało mi się, że po ostatnich rewelacjach miałeś go już dość.
- Owszem, miałem. Doszedłem jednak do wniosku, że muszę od czasu do czasu sprawdzać, czy znowu nie powymyślali jakichś głupot na mój temat.
- Daj spokój, nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie wierzył w te brednie.
Harry zaśmiał się.
- Trochę to paradoksalne, skoro teraz większość była prawdą. - Rozejrzał się i zauważył, że Wielka Sala była już niemal pusta. - Chodź, Mike, trzeba zająć się słodkimi pupilkami Hagrida.
Ginny zaśmiała się głośno. Ponieważ nigdzie jej się nie spieszyło, pomachała ręką na pożegnanie i w spokoju kontynuowała śniadanie.




[1] Aforyzm Erazma z Rotterdamu

25 komentarzy:

  1. Dobre...A szczególnie rozmówka Pansy Parkinson-Harry Potter...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowa pomiędzy Harrym i Pansy jest jednym z moich ulubionych fragmentów, dlatego naprawdę się cieszę, że się podobało. :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Hej!

    Wow, minęło tak dużo czasu od ostatniego rozdziału (i kto to mówi xD), że chwilę zajęło mi przypomnienie sobie wszystkiego, co działo się wcześniej. Ale dobra, przejdźmy do treści.

    Właściwie to może nie było tu akcji, ale czytało się przyjemnie i w uśmiechałam się przez prawie cały czas. Zgrabnie opisana teleportacja, bo o ile się nie mylę, to sam go stworzyłeś. Jedyne, co mi trochę przeszkadzało, to fakt, że nie zostało to w żaden sposób zaznaczone jako fragment książki. Właściwie nie wpływa to za bardzo na odbiór, to tylko taka drobna uwaga.

    Chyba pierwszy raz od dawna zirytowało mnie zachowanie i Harry'ego i Hermiony. Potter niepotrzebnie od razu tak warknął, ale z drugiej strony to bardzo w jego stylu i w końcu mógł mieć dość :P Ale Granger strasznie wchodzi mi na nerwy, więc fajnie, że pod koniec trochę wyluzowała.

    Czekam na dalszy rozwój akcji i bardzo się cieszę, że wróciłeś do publikowania rozdziałów, bo trochę się stęskniłam za tą historią :)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie mylisz się. :) A jeśli chodzi o aspekt graficzny tego fragmentu, to przyznaję, początkowo wyglądał on odrobinę inaczej, jednak po konsultacjach z betą uznałem, że nie będę kombinować i ograniczę się jedynie do oddzielenia go od pozostałej części tekstu.

      Jak już kiedyś pisałem, chciałem, by Hermiona bywała irytująca, po to, by z czasem ukazać jej wewnętrzną przemianę. Nie planowałem zrobić z niej aż takiego potwora, ale... stało się. XD Niestety, nie mogę napisać, że taka sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy. Powtórzy się i będzie jeszcze gorzej. Gwarantuję jednak, że potem będzie już tylko lepiej.

      Nie wiem, czy potrafię obiektywnie ocenić swoje opowiadanie, w każdym razie wydaję mi się, że następne rozdziały będą obfitować w naprawdę ciekawą fabułę.

      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam!

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że przez Ciebie mam teraz wyrzuty sumienia. Naprawdę, wstydź się.:(
    Ale do rzeczy. W zasadzie wiesz, co mi się nie podobało w tym rozdziale, więc skupię się na rzeczach, które mi się podobały.
    Końcówka rozdziału była świetna. Lubię takie lekkie sceny, a Tobie nieźle wychodzi ich pisanie. Końcówka podobała mi się tym bardziej, że wcześniej Hermionie nieźle odwaliło. Była niezwykle irytująca w tym rozdziale. Momentami miałam ochotę ją uderzyć na otrzeźwienie.:P
    Coraz bardziej lubię Mike'a. Lubiłam go już wcześniej, oczywiście, ale jego "normalność" i pogodne nastawienie sprawiają, że poziom mojej sympatii wzrasta. Szczególnie w zetknięciu z demoniczną Hermioną.xd
    Rozmowa z Pansy - cóż, jak rozmowa. Ale rozwaliło mnie jej zakończenie: "A teraz wybacz, ale muszę zrobić... eee... coś ważnego.". To jak powiedzenie: "Wybacz, ale mam cię w dupie, więc daj mi już spokój". To było naprawdę świetne.
    Sam artykuł nie zrobił na mnie wrażenia. W zasadzie w pewien sposób można było się tego spodziewać. W końcu bez takich artykułów życie Harry'ego byłoby już zbyt idealne.;d Cieszę się jednak, że Harry podszedł do tego ze spokojem. Widać, że rzeczywiście dojrzał w ostatnim czasie.
    Zastanawiam się nad jego relacją z Hermioną. Mam nadzieję, że to nie jest moje przewrażliwienie i wiem, że już o tym rozmawialiśmy, jednak ona się zachowuje, jakby się w nim zakochała, ale jeszcze sama nie zdawała sobie z tego sprawy. Momentami było to nawet irytujące.
    Zabrakło mi w tym rozdziale trochę jakiejś konkretnej akcji, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że był to nudny rozdział, przeciwnie. Pokazałeś tutaj normalne, przynajmniej w przeważającej części, życie nastolatków.
    Nie mówię, że czekam na kolejny rozdział, bo w sumie on czeka na moją akceptację. Ale życzę Ci dużo cierpliwości do mnie i mojej powolnej pracy.:D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłam ja, Seya. Nie wiem, czemu komentarz wskoczył w taki sposób.:D

      Usuń
    2. Nie, nie zdawałem sobie z tego sprawy. Właśnie mnie uświadomiłaś. :)) W każdym razie nie planowałem wzbudzać w Tobie wyrzutów sumienia, wręcz przeciwnie, starałem się okazać swoją wyrozumiałość. xD

      Niestety, obawiam się, że Hermiona jeszcze co najmniej raz zachowa się jak wariatka. Możesz więc mentalnie zacząć przygotowywać się na wymierzenie jej tego ciosu. Później (na szczęście!) będzie już tylko lepiej. A przynajmniej chciałem, żeby było. xD

      Jej, dzięki! Cieszę się, że tak uważasz! Myślałem, że akurat Tobie ten fragment nie będzie się podobać.
      Cieszę się również, że polubiłaś Mike'a. Chciałem, by był pozytywną postacią, co nie zmienia faktu, że jestem lekko zaskoczony uznaniem, które już zyskał. :)

      Nie mogę napisać, że jesteś przewrażliwiona. Nie mogę także temu zaprzeczyć. Mógłbym przypadkiem zdradzić dalszą fabułę, a Ty i tak wiesz więcej, niż powinnaś. XD

      Mam nadzieję, że kolejne rozdziały wynagrodzą Ci braki „jakiejś konkretnej akcji”. :)

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :)

      Usuń
  4. Widząc nowy rozdział wiedziałam, że ten dzień nie będzie zły. Bardzo przyjemnie mi się czytało.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuję! Naprawdę bardzo się cieszę, że się podobało! :)

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  5. Po takim czasie muszę jeszcze raz przeczytać opowiadanie od nowa bo zapomniałem już dokładnie osób i wgl. Ale widzę już ze rozdział sztos i super owy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powinienem się do tego przyznawać, ale nawet mi umknęły pewne szczegóły i musiałem odświeżyć sobie treść pierwszych rozdziałów. Nie jestem więc zdziwiony, że Wy, czytelnicy, macie z tym problem. :) W każdym razie cieszę się z tego, co napisałeś w ostatnim zdaniu. No i dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Jednak po przeczytaniu stwierdzam, że się myliłem. Jest jeszcze lepszy, niż przypuszczałem!! Super się czyta i wczuwa w sytuację. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, chociaż może się szybko nie pojawić, będę wchodził co jakiś czas, może trafię w ten dzień ;) życzę dużo weny i więcej czasu dla siebie i odpoczynku od zmartwień :)). Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Nie będę ukrywać, że po przeczytaniu pierwszego zdania skoczyło mi ciśnienie i byłem bliski zawału serca. Jak to dobrze, że i ja się pomyliłem. :)

      Z przyjemnością czyta się takie komentarze, ale jeszcze większą frajdę mam wtedy, gdy mogę napisać, że na kolejny rozdział nie będziecie musieli długo czekać. Następna część powinna pojawić się w przyszły weekend. :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    4. Szczerze,o to mi chodziło, żeby były emocje :) czekam z niecierpliwością. Mam jeszcze pytanie, bo po ponownym przeczytaniu opowiadania poznajdywałem kila(lub naście) literówek. Byłaby możliwość żebyś Ty, lub Twoja Beta, albo ktoś inny poprawił? Bo czasami poreziło w oczy.. Nie wiem czy można edytować,itd.bo się niezbyt znam. ;)

      Usuń
    5. Tak jak napisałem w powyższym komentarzu, w ostatnim czasie odświeżyłem sobie treść poprzednich rozdziałów, więc także jestem świadomy, że umknęły mi pewne błędy. :) Istnieje możliwość edytowania opublikowanych już postów, co więcej, niedawno zająłem się korektą dwóch pierwszych rozdziałów. Mam więc nadzieję, że z czasem wyeliminuję wszystkie nieprawidłowości.

      Dziękuję za zwrócenie mi uwagi. :) Jeszcze raz pozdrawiam!

      Usuń


    6. Czytając Wasz "dialog" aż ciśnie mi się na "usta" pewne pytanie, czy poprawiając treść tych 2 pierwszych rozdziałów zdarzyło Ci się deko zmienić treść, zmienić nieco dialogi czy też dodać jakieś opisy których we wcześniejszych wersjach nie było ?;p

      Ja dopatrzyłem się jak do tej pory chyba tylko dwóch czy trzech literówek choćbym chciał pomóc nie pomogę bo nie pamiętam za cholercię gdzie są ;p

      I korzystając okazji, rozdział bardzo dobry, choć trochę absurdalne wydaje się to, że Hermi byłaby skłonna do picia alkoholu na szlabanie u Snape'a ;p Miałem też nadzieję, że Mike jak tam do nich wpadnie chwyci na butelkę i zacznie ciskać poznanymi na lekcji zaklęć zaklęciami ;p


      Dzięki za rozdział
      Biorę się za następny ;p

      Usuń
    7. Powiedziałbym nawet, że trochę więcej niż „deko”. ;) Oczywiście w żaden sposób nie zmodyfikowałem fabuły, poprawiłem tylko najbardziej rażące błędy, usunąłem pojedyncze zdania, które nie miały większego znaczenia, odrobinę podrasowałem opisy i dialogi. Najogólniej mówiąc, zmieniłem to, co mi się nie podobało.

      Zapewne było ich więcej, bo swoich błędów zazwyczaj się nie dostrzega. A Seya też człowiek, więc co tu więcej pisać? W każdym razie będę wdzięczny, jeśli w przyszłości wskażesz mi błędy, które przegapiłem.:) Możesz o nich wspomnieć w komentarzu, możesz też odezwać się do mnie drogą mailową.

      Zgadzam się, normalnie nie zrobiłaby czegoś takiego, ale czasami sytuacja zmusza nas do tego, byśmy zachowali się inaczej niż zwykle. Harry nie jest idiotą; nie przyniósłby alkoholu na szlaban do Snape'a, gdyby nie miał w tym jakiegoś interesu (chciał sprawdzić, czy Hermiona dotrzyma słowa i spróbuje się wyluzować). Hermiona przejrzała plan Harry'ego, więc równie dobrze mogła po prostu nie komentować jego zachowania i na tym poprzestać. Napiła się jednak whisky, bo w ten sposób udowodniła, że zamierza wypełnić złożoną przyjaciołom obietnicę.

      Dzięki za komentarz!

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Cześć!

    Fajnie, ze chłopaki nie przejęli się zbytnio tym, co gazeta o nich napisała. Swoją drogą nigdy nie zrozumiem, dlaczego dziennikarze muszą pisać o każdym aspekcie życia przeróżnych sław. Naprawdę wydaje mi się, że niewielu ludzi interesuje, co pan lub pani X zjadł lub zjadła na śniadanie, albo gdzie wychodzi z przyjaciółmi. Zamiast napisać o czymś naprawdę ciekawych to oni szukają sensacji nawet tam, gdzie jej po prostu nie ma. Słabo! :/

    Jejciu, w Twoim opowiadaniu Hermiona wybitnie wręcz mnie denerwuję. Odnoszę wrażenie, że jest strasznie niestabilna emocjonalnie xD Najpierw robi Potterowi wyrzuty, że spał na lekcji, potem go przeprasza i obiecuję poprawę, a następnie upija się z nim na szlabanie. Już we wcześniejszych rozdziałach czepiała się o byle pierdołę, a potem przepraszała i zapewniała że będzie się powstrzymywać. Ehh, gdybym mógł wejść do Twojej historii to z chęcią bym ją zjechał tak, że nie wiedziałaby co mi odpowiedzieć. Niech Harry wreszcie wybuchnie tak naprawdę, jak znowu będzie się czepiać o takie bzdury, plisss :)

    „Wciąż miała przed oczami zniewalający uśmiech, który tak mocno na nią działał. Czasami zastanawiała się, czy przyjaciel zdawał sobie sprawę, jak bardzo był wtedy pociągający.” Nie, nie, nie, nie!!! Mam nadzieję, że to zdanie nie oznacza tego, co myślę, że oznacza :O Błagam Harry, bądź mądrym chłopcem i nie podejmij w przyszłości głupiej decyzji odnośnie Hermiony :)

    Przyznam, że podczas rozmowy Harry'ego z Pansy raz czy dwa śmiechłem :P Nie czaję tylko tej wzmianki o zakładzie. Pansy założyła się, że zapyta Harry'ego gdzie dziewczyny widziały jego przyrodzenie, czy chodziło o coś innego? Miała Harry'ego zawstydzić? Jak ten zakład będzie wyjaśniony później to spoko, ale jeśli był jednorazową wstawką to byłbym wdzięczny za wyjaśnienie :)

    Rozdział czytało się całkiem przyjemnie. Wydaje mi się, że był dość krótki w porównaniu do poprzednich albo po prostu dawno już tutaj nie byłem. :) Czekam na ciąg dalszy :)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    PS Accio Voldemort! (Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi :D)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca mogę się z Tobą zgodzić. Wystarczy spojrzeć, jak funkcjonują dzisiejsze plotkarskie gazety czy niektóre strony internetowe. Gdyby ludzie nie nabijali im kasy ani wyświetleń, to i „dziennikarze” nie szukaliby taniej sensacji, tylko skupiliby się na czymś naprawdę istotnym. Najbardziej denerwuje mnie jednak to, gdy media podniecają się tym, że jakiejś piosenkarce widać było stanik na scenie, albo ktoś miał plamę potu na plecach. No ludzie! Ale nieważne, bo trochę zboczyłem z tematu. Harry (po artykułach Rity i innych kłamstwach „Proroka Codziennego”) przyzwyczaił się już do robienia szumu wokół jego osoby, a Mike? Mike jest po prostu beztroskim człowiekiem, który nie przejmuje się takimi pierdołami. :)

      Tłumaczyłem już, jaki miałem zamysł w stosunku do Hermiony, ale... Muszę uczciwie przyznać, że ostatnio przeczytałem wszystkie opublikowane rozdziały i dopiero wtedy naprawdę do mnie dotarło, jak bardzo jest wkur***jąca! Niestety, to nie był jej ostatni wyskok i obawiam się, że niebawem ta dziewczyna będzie znienawidzona przez wszystkich. Nie wiem, czy jeśli później się zmieni, nie będzie już za późno, by odzyskać Waszą sympatię.

      Nie mogę ani potwierdzić, ani rozwiać Twoich obaw. Musisz cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń, bo nie zamierzam spojlerować własnego opowiadania. XD

      Tak jak napisałem w jednym z powyższych komentarzy, mi także umknęły pewne wydarzenia z poprzednich rozdziałów, dlatego nie dziwię się, że Tobie zdarzyło się o czymś zapomnieć. W rozdziale 27 (na Merlina, to było tak dawno!) Pansy założyła się z Milicentą, że Emma wyląduje z Harrym w łóżku. Wiemy, że spotkanie tej dwójki właśnie tak się skończyło, dlatego też dziewczyny w Slytherinie plotkowały o wielkości przyrodzenia Harry'ego. Pansy natomiast chciała sobie z niego zażartować, ciekawiła ją też jego reakcja, więc mu o tym powiedziała. :)

      To tylko Twoje wrażenie. :) Żeby nie było, że jestem gołosłowny, dokładnie taką samą ilość stron (10) miały rozdziały: 1, 4, 12, 14, 16, 23 i 25. Najkrótszy był poprzedni rozdział, bo miał zaledwie 8 stron. I nie, nie liczyłem tego w tej chwili; mam fioła na punkcie statystyki, więc prowadzę odpowiednie zestawienie opublikowanych rozdziałów. XD

      Tak, wiem. XD Voldemort nie pojawi się w najbliższych rozdziałach, ale myślę, że mimo wszystko będziecie zadowoleni. A przynajmniej mam taką nadzieję, bo na jakiś czas pożegnamy się z hogwardzką sielanką. :)

      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. Wiadomo kiedy będzie następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z punktem 5 regulaminu powinienem niezwłocznie usunąć ten komentarz. Wyjątkowo na niego odpowiem, ale następnym razem proszę zadawać tego typu pytania w odpowiednim miejscu, nie pod rozdziałem. W przeciwnym razie usunę komentarz i nie udzielę żadnych odpowiedzi.

      Planuję wstawić kolejną część w przyszły weekend. Zważywszy na to, że zbliżają się moje urodziny, zastrzegam sobie prawo do kilkudniowego opóźnienia. XD Zapewniam jednak, że do 24 października rozdział zostanie opublikowany.

      Usuń
  8. Hej,
    ta rozmowa Pansy z Harrym wyszła naprawdę wspaniale, ale i Hermiona... dobrze, że słowa Ginny do niej w końcu dotarły... i szlaban, dobrze że Snape ich nie skontrolował ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałem w powyższym komentarzu, bardzo lubię fragment z Harrym i Pansy, dlatego cieszę się, że jesteś nim usatysfakcjonowana. :) Hermiona zrozumiała swój błąd, ale czy to znaczy, że od tej pory będzie podchodzić do wszystkich spraw z większym dystansem? Obawiam się, że nie. Przynajmniej nie tak szybko, jakbyśmy tego chcieli.

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :)

      Usuń
  9. Hej,
    bardzo mi się podobała ta rozmowa Harry-Pansy wyszła fantastycznie, dobrze, że przemówił Hermionie do rozumu... ten szlaban jestem zaskoczona, że Severus ich nie skontrolował między czasie, a może jednak...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wspaniały rozdział, ta rozmowa Harr'ego z Pansy wyszła naprawdę fantastycznie,  szlaban, szlaban aż jestem w szoku, że Severus nie skontrolował ich szlabanu, a może jednak to zrobił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń