Kilka
następnych tygodni było dość ciężkich. Listopad dobiegał końca, a tym samym
zbliżał się kolejny mecz quidditcha. Z tego powodu Harry często robił treningi,
maksymalnie je utrudniając. Dla siebie i swoich zawodników wymyślał coraz bardziej
skomplikowane zadania. Każdy starał się ze wszystkich sił, na nic nie narzekał,
ani nie miał do Harry'ego pretensji. W końcu wszyscy chcieli wygrać.
Liczne treningi
spowodowały, że Harry miał bardzo napięty plan dnia. Ciężko mu było
przygotowywać się do zajęć, ale dzięki lepszej organizacji czasu, udawało mu
się wykonywać wszystkie obowiązki, nie obniżając dotychczasowego poziomu.
Pierwszy
grudnia przyniósł zmianę pogody. Ulewny deszcz zmienił się w okropną śnieżycę.
Zamek i jego okolice pokryły się białym puchem. Wielu uczniów korzystało z
okazji i organizowało sobie jakieś zabawy na dworze.
- Bardzo
proszę, aby uczniowie mojego domu pozostali w klasie - powiedziała profesor
McGonagall na koniec jednej ze środowych lekcji. - Jak zapewne wiecie, dzisiaj
mija termin składania wniosku o podjęciu nauki nowego przedmiotu. Czy ktoś jeszcze
tego nie zrobił? - zapytała.
Nikt nie
podniósł ręki.
- Wspaniale. W
najbliższym czasie zostaniecie powiadomieni o dalszych krokach. Mam tylko
nadzieję, że przygotowaliście się już do egzaminów, ponieważ te odbędą się
jeszcze przed świętami. - dodała.
Klasa zgodnie
jęknęła. Tylko Hermiona zachowywała spokój, bo nie zapisała się na żaden
dodatkowy przedmiot. W końcu miała do wyboru wróżbiarstwo, ale nadal uczyła go
profesor Trelawney, więc nie było się nad czym zastanawiać, i mugoloznawstwo, z
którego sama dobrowolnie zrezygnowała.
- Po waszej
reakcji widzę, że tego nie zrobiliście. - McGonagall z niezadowoleniem
pokręciła głową,
wprawiając niektórych w zakłopotanie. - Na razie to wszystko, możecie już iść. Radzę
tylko wziąć się w końcu do pracy!
Gryfoni zebrali
swoje rzeczy i zaczęli opuszczać pomieszczenie. Harry trochę się ociągał, chcąc
jeszcze porozmawiać z nauczycielką.
- O co chodzi,
panie Potter? - zapytała profesor McGonagall.
- Chciałbym
wycofać swój wniosek.
- Dlaczego? -
Nauczycielka wyglądała na zaskoczoną. - Czy przez to, że nie przygotowałeś się
do egzaminu? Spokojnie, jak zauważyłeś, nie tylko ty. - Uśmiechnęła się.
- To nie o to
chodzi - odpowiedział, kręcąc głową.
- Więc o co?
- Czuję, że nie
dam rady. I tak mam już dużo materiału do nauki, a oprócz tego treningi
quidditcha. Nie chcę sobie dokładać pracy, żeby nie zawalić tego, co już
osiągnąłem.
- No cóż,
rozumiem. - Westchnęła i zaczęła zastanawiać się nad jakimś sensownym
rozwiązaniem. - Jesteś pewny, że sobie nie poradzisz?
- Wolałbym nie
ryzykować - odpowiedział Harry.
Profesor
McGonagall nie była zadowolona z takiej decyzji. Jednak nie znalazła żadnego
rozwiązania, więc musiała odpuścić.
- No dobrze.
Jaki przedmiot wybrałeś?
- Antyczne
Runy.
- Dobrze, wycofam twój wniosek. Jeżeli to wszystko, to chciałabym zająć się swoją pracą.
- Oczywiście i
dziękuję za pomoc - powiedział Harry, po czym opuścił klasę.
* *
*
Wieczorem, po
kolejnym ciężkim treningu quidditcha, Harry padł na fotel obok Hermiony. Dziewczyna
standardowo była otoczona stosem ksiąg i pergaminów.
- Co robisz? -
zapytał, próbując zajrzeć przyjaciółce przez ramię.
- Numerologię -
mruknęła, nie podnosząc głowy znad tablic i wykresów.
- Uff, to
dobrze. - Odetchnął z ulgą. - Już się wystraszyłem, że zapomniałem napisać
jakieś wypracowanie.
- A jak tam
trening? I gdzie jest Ginny?
- Trening w
porządku, jeżeli utrzymamy taką formę, to powinniśmy wygrać. - Uśmiechnął się
pod nosem. Był niezwykle pewny umiejętności wszystkich zawodników, dlatego
czasami pozwalał sobie na myśli, że mają zagwarantowany puchar. - Ginny bierze
prysznic - dodał.
- Nie obraź
się, ale ty też powinieneś.
- Spoko, nie
gniewam się.
- Naprawdę,
trochę śmierdzisz - dodała niepewnie i po raz pierwszy oderwała się od pracy.
- Serio? -
zaśmiał się. Hermiona kiwnęła głową. - Przecież wiem... - Na chwilę zamilkł. -No
co? - zapytał, dostrzegając uniesioną brew przyjaciółki. - Po prostu nie
chciało mi się kąpać w szatni, skoro w pokoju mam wielką wannę.
- Skoro jest
taka wielka, to idź do niej. W końcu nie może na ciebie czekać.
- Jesteś
okropna - mruknął, wstając z fotela.
- Wiem i za to
mnie kochasz. - Tym razem to Hermiona się uśmiechnęła, po czym wróciła do
nauki. - Tylko się nie utop - dodała jeszcze.
Harry pokręcił
głową, ale nie dodał już ani słowa.
* *
*
Godzinę później
po długiej, relaksującej kąpieli Harry opuścił łazienkę. Jak zwykle miał na
sobie tylko ręcznik. Nie szukał żadnych ubrań, bo i tak niedługo miał zamiar
iść spać. Wziął więc tylko czyste bokserki i od razu je na siebie włożył.
Już miał
położyć się do łóżka, ale pomyślał, że przygotuje sobie strój na następny
dzień. Jeśli to zrobi, to rano będzie mógł pospać parę minut dłużej. Warto
było, bo czasami nawet kilkanaście sekund było prawdziwą wiecznością.
- Nareszcie
wyszedłeś! - Mike wszedł do pokoju. - Już się zastanawiałem, czy Hermiona nie
przewidziała najgorszego. A podobno nie ma daru przepowiadania przyszłości -
dodał, śmiejąc się pod nosem.
- Skąd wiesz? -
zapytał Harry, szukając czegoś w szafie.
- Kiedy
wyganiała cię do łazienki, ja akurat wróciłem.
- Nie widziałeś
mojej niebieskiej koszulki?
- Nie, nie
widziałem.
- Poczekaj,
chyba zostawiłem ją w łazience - mruknął i poszedł we wspomniane miejsce.
- Oczywiście, jak zwykle zapomniałem ją wyprać - oznajmił, gdy wrócił do sypialni.
- Oczywiście, jak zwykle zapomniałem ją wyprać - oznajmił, gdy wrócił do sypialni.
- To tylko
koszulka - stwierdził Mike
- Wiem, ale to
moja ulubiona. - Przygotował sobie wszystko na następny dzień, a potem wszedł
do łóżka. - Co czytasz? - zapytał, dostrzegając książkę w ręku przyjaciela.
- Mugolski
kryminał.
- Ciekawy?
- Może być,
chociaż czytałem lepsze.
- Pogadaj z
Hermioną, może ona doradzi ci coś naprawdę dobrego.
- Masz rację. -
Kiwnął głową. - Nie pomyślałem o tym.
- Co ty byś
zrobił, gdyby mnie nie było?
- Wciąż byłbym
normalny.
- Dzięki. -
Harry postanowił tego nie komentować. - A teraz pozwolisz, że spróbuję zasnąć?
- Niech zgadnę.
Jutro masz coś ważnego do zrobienia?
- No raczej,
chyba mnie znasz. - Uśmiechnął się. - A tak na poważnie, to będę maltretował
paru Gryfonów.
- Tylko nie
mów, że pierwszoroczniaków. Chcesz poćwiczyć na nich zaklęcia?
- Zabawne. -
Harry pokręcił głową, nieznacznie się uśmiechając. - Rozczaruję cię, ale nie
trafiłeś.
- Jesteś
sadystą, więc będziesz się na nich wyżywał psychicznie?
- Pudło.
- No dobra,
poddaję się. - Mike zrobił minę, która miała świadczyć o tym, że umiera z
ciekawości.
- Trening,
robię po prostu trening.
- Nie wierzę,
że na to nie wpadłem! - zażartował Mike.
Harry się
zaśmiał. Kiedy się uspokoił, życzył przyjacielowi dobrej nocy, po czym ułożył
się wygodnie i zamknął oczy. Mike wrócił do lektury.
* *
*
Następnego dnia
Harry ledwo zwlókł się z łóżka. Zaczął żałować, że zdecydował się na trening o
tak wczesnej porze. Nie mógł się jednak wykręcić, bo drużyna obdarłaby go ze
skóry, gdyby nie zjawił się na boisku. Ruszył więc ślimaczym tempem do
łazienki. Wyglądał, jakby szedł na ścięcie.
Po szybkim
prysznicu założył szaty do quidditcha i pognał na boisko. Zbliżając się do
wyjścia z zamku, zobaczył idącego z naprzeciwka Malfoya. Chłopak wyglądał jak
siedem nieszczęść – cienie pod oczami, rozczochrane włosy, wymięte ubrania.
Swoją drogą ciekawe, gdzie wybierał się o tak wczesnej porze.
- Dzień dobry,
Malfoy. Wyspałem się jak nigdy, a ty? - zapytał, a na jego twarzy pojawił się
mściwy uśmieszek.
Ślizgon mruknął
coś pod nosem, jednak Harry go nie słuchał. Szybko go minął i wybiegł na
zewnątrz. Po kilku minutach dotarł na boisko. Dzisiaj postanowił zrobić
najbardziej intensywny trening ze wszystkich.
- Na Merlina! -
powiedział, kiedy zobaczył opłakany wygląd drużyny. - Macie miny, jakby ktoś
umarł.
- Zabawne -
mruknęła Ginny, po czym ziewnęła szeroko.
Harry pokręcił
głową i uśmiechnął się. Sam nie wiedział czemu, ale miał dobry humor.
- Dobra, robimy
truchcikiem okrążenie wokół boiska - powiedział i zaczął biec. - No dalej, nie
ociągać się! - krzyknął, kiedy nikt nie ruszył się z miejsca.
Cała drużyna
jęknęła, ale zaczęła wykonywać jego polecenia.
* *
*
Dwie godziny
później wracał do wieży. Był trochę zmęczony i obolały, bo pod koniec treningu oberwał
tłuczkiem. Mimo to humor mu dopisywał i nadal był zadowolony. Nie przerażała go
nawet perspektywa czekających go lekcji.
Był już na
siódmym piętrze i akurat przechodził obok Pokoju Życzeń. Nie myślał o niczym
konkretnym, dlatego zdziwił się, gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.
Zatrzymał się i
zamrugał z zaskoczenia. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się nic podobnego,
dlatego z zainteresowaniem wszedł do środka.
Gdy przekroczył
próg Pokoju Życzeń, stanął zamurowany. Dopiero teraz, kiedy zobaczył
wyposażenie pomieszczenia, uświadomił sobie, że wiedziało o nim więcej osób,
niż kiedykolwiek przypuszczał. Nie powinien być zdziwiony, ale był.
Zaintrygowało go to, co mógł znaleźć w stercie tych wszystkich rupieci, dlatego
rozejrzał się, zastanawiając się od czego zacząć.
- Accio podręcznik! - powiedział, kiedy
wyciągnął różdżkę.
Niestety nic
się nie stało. Pokój rządził się swoimi prawami, dlatego tak prymitywne
zaklęcia tu nie działały. Zrezygnowany, rozpoczął ręczne poszukiwania, nie
zwracając nawet uwagi, że pierwszą rzeczą, o której pomyślał, była książka.
Przejrzał starą szafę, komodę, kilka kartonów
i podejrzanie wyglądający kufer, ale nie znalazł niczego ciekawego. Trochę go
to zraziło, bo liczył, że szybciej na coś trafi.
- W tym tempie
niczego nie znajdę - powiedział pod nosem. Nie silił się na cichy ton, bo w
końcu był sam. A przynajmniej tak myślał.
- Sfiksowałeś
na tyle, żeby rozmawiać ze sobą? - Za jego plecami rozległ się czyjś głos.
- Cholera! -
Harry podskoczył w miejscu. - Wystraszyłeś mnie! - Spojrzał na Malfoya jak na
jakiegoś paskudnego robaka.
- Od kiedy
jesteś taki drażliwy? - zapytał. Harry zignorował jego zaczepkę. - Znalazłeś
to, czego szukasz?
- A co cię to
obchodzi? - odpowiedział pytaniem. - I co ty tutaj robisz?
- Podejrzewam,
że to samo, co ty.
- Serio? -
zakpił. - Nie domyśliłbym się.
Malfoy nie
odpowiedział, tylko zajął się przeszukaniem stojącej obok niego szafki. Harry
postanowił zignorować niechciane towarzystwo i sam również wrócił do
poszukiwań. Tym razem zainteresowała go stara szafa, która wyglądała na
pochodzącą z innej epoki.
Pół godziny
później nadal niczego nie znalazł, dlatego zirytowany odrzucił na bok starą
torbę.
- To bez sensu!
- warknął. - W ten sposób możemy tu siedzieć do usranej śmierci, a i tak
wątpię, że znajdziemy coś interesującego. Zresztą nie wiem, dlaczego wciąż tu
jestem - dodał pod nosem.
- Masz rację -
zgodził się Malfoy.
- Słucham? -
Harry odwrócił się w jego stronę i nawet nie ukrywał przy tym swojego
zdziwienia. - Dobrowolnie się ze mną zgodziłeś?
- No cóż, nawet
tobie zdarza się powiedzieć coś sensownego.
- Wkręcasz
mnie, co nie? Jest tu gdzieś ukryta kamera? - zapytał, uważnie rozglądając się
po pomieszczeniu.
Malfoy przez
chwilę milczał.
- Co to jest
kamera? - zadał najbardziej nurtujące go pytanie.
- Nie ważne -
mruknął Harry. - Spadam stąd - dodał, po czym skierował się w stronę drzwi. Kiedy
jednak nacisnął klamkę, nic się nie stało. - Co jest?
Malfoy cały
czas śledził jego ruchy i teraz, widząc tę sytuację, nie mógł się powstrzymać i
zaczął się śmiać. Głośno i szczerze.
- Nawet drzwi
nie umiesz otworzyć? - zapytał, wciąż chichocząc.
- Jak jesteś
taki mądry, to sam spróbuj - warknął Harry.
- Odsuń się! -
Malfoy podszedł do niego z uśmiechem na ustach, ale kiedy nacisnął klamkę i nic
się nie stało, wyraz jego twarzy uległ gwałtownej zmianie. - Alohomora! - mruknął, celując różdżką w
stronę drzwi. Szarpnął parę razy za klamkę, ale nic to nie dało.
- Nie warto.
Przed chwilą też próbowałem.
- Czyli co?
Jesteśmy uwięzieni? - zapytał Draco.
- Na to
wygląda.
- Świetnie! -
warknął, kopiąc pobliskie pudło. Harry wytrzeszczył oczy. Jeszcze chyba nie
widział kogoś, kto zdenerwowałby się z tak błahego powodu. - Nawet nie ma gdzie
usiąść! - Gdy tylko Malfoy wypowiedział te słowa, wnętrze pokoju uległo
zmianie.
Zniknęły
wszystkie zawalone regały, stare szafy, drewniane biurka, kartony i pozostałe
rzeczy. Zamiast tego pojawił się niewielki kominek, wokół którego znajdował się
stolik i dwa czarne fotele.
- To rozumiem.
- Uśmiechnął się do siebie i zajął jedno z wolnych miejsc. - A ty masz zamiar
stać? - zapytał, odwracając się do Harry’ego.
- Nie. -
Założył ręce na piersi. - W przeciwieństwie do ciebie, spróbuję się stąd wydostać.
- Niby w jaki
sposób? - Draco uniósł w górę brwi. - Przecież próbowaliśmy.
- Nie
interesuje mnie to. Przetestuję każdy możliwy sposób, a jeżeli to niczego nie
zmieni, to w ostateczności rozwalę ścianę. Wszystko, bylebym nie musiał
siedzieć tutaj z tobą.
Kilkanaście
minut później, po kilku nie udanych próbach i paru wulgarnych słowach, Harry
rzucił się na fotel.
- To ta suka
Umbridge musiała coś zepsuć!
- Niby jak,
skoro od kilku miesięcy nie było jej w szkole?
- Chyba
oczywiste, że wtedy, kiedy rozwaliła ścianę zaklęciem - odpowiedział Harry. Tym
razem brzmiał spokojnie, a nawet próbował ukryć cień uśmiechu. - I ty uważasz
się za mądrego?
- No cóż, chyba
tak. W przeciwieństwie do ciebie nie zmarnowałem kilkunastu minut na bezcelowe
walenie w drzwi.
- Bezcelowe?! -
żachnął się Harry. - Próbowałem nas stąd wyciągnąć!
- Chyba siebie
- zaśmiał się Malfoy.
- Ale ty
skorzystałbyś przy okazji. - Uśmiechnął się, samemu nie wiedząc, z jakiego
powodu. - Zresztą nie ważne.
Następne kilka
minut również spędzili w ciszy. Przez jakiś czas Malfoy aprobował małomówność
Harry'ego, ale w końcu zaczęło go to irytować. Nie mógł dłużej wytrzymać, więc
powiedział:
- Masz ochotę się
czegoś napić?
- Nie, dziękuję
- odpowiedział Harry. - Wystarczy mi, że milczysz. A przynajmniej milczałeś.
Malfoy
prychnął.
- Masz
charakterek.
- Proszę, nie
psuj tej idealnej chwili, która trwała jeszcze minutę temu - dodał Harry,
machając ręką, jakby odganiał natrętną muchę.
- Chyba sobie
żartujesz? Nie zamierzam tu siedzieć bezczynnie!
- To sobie
znajdź twórcze zajęcie - mruknął Harry. - Jak dla mnie, to możesz się nawet
rozebrać i popilnować ubrań.
- Tak, a ty
będziesz się gapił na moje idealne ciało?
Harry prychnął,
otworzył usta, lecz po chwili je zamknął. Miał ochotę powiedzieć coś
chamskiego, ale uznał, że nie było sensu się kłócić, dlatego w ogóle się nie
odezwał.
Przez kilka
minut znowu trwała między nimi cisza.
- Chciałbym z
tobą porozmawiać - powiedział nagle Draco, po raz kolejny ignorując milczenie Gryfona.
- A to dobre. -
Harry udał, że się śmieje. - Nie skorzystam - dodał już lodowatym tonem.
- Dlaczego nie?
- Bo nie mam
ochoty.
- Przestań
zachowywać się jak dziecko.
Harry nie
odpowiedział.
- Proszę. -
Malfoy dalej próbował.
Dalej nic.
- Harry, proszę
cię, nie bądź taki.
Tym razem coś się
zmieniło. Harry odwrócił się w jego stronę i zmrużył podejrzliwie oczy.
- Co ty
powiedziałeś? - zapytał zszokowany.
- Żebyś nie był
taki.
- Nie o to
chodzi. Wypowiedziałeś moje imię.
- Jak widać, tylko
to na ciebie działa.
- No dobra, co
kombinujesz? - zapytał Harry, nachylając się w jego stronę.
- Nie rozumiem.
- Nie udawaj!
- Ale naprawdę
nie wiem, o co ci chodzi.
- Co próbujesz
wskórać swoim zachowaniem?
- Nic, po
prostu… - zaczął.
- Nie
rozśmieszaj mnie - przerwał mu Harry. - Znam cię na tyle dobrze, że wiem, że
musi być w tym jakiś haczyk.
- Nie ma,
naprawdę - odpowiedział Draco. Powoli zaczął się denerwować. - Myślisz, że
wszystko kręci się wokół ciebie?!
- Nie, ale
dlaczego mam uwierzyć, że po pięciu latach jawnej nienawiści próbujesz ze mną
normalnie rozmawiać, nie mając w tym jakiegoś celu?
- Bo po prostu
tak jest. Tak trudno to pojąć?
- Nie ufam ci.
Malfoy nie
odpowiedział. Rozumiał Harry’ego, ale miał do niego żal, że nie próbował
niczego zmienić. W końcu każdy zasługiwał na drugą szansę, nawet on.
Znowu zapadła
między nimi cisza. Malfoy odwrócił głowę w stronę kominka i pustym wzrokiem
wpatrywał się w palenisko. Harry natomiast miał zamknięte oczy i bawił się
suwakiem w swojej bluzie.
- Dobra, jak
chcesz, to możemy porozmawiać - powiedział pół godziny później. Otworzył oczy.
Naprawdę się nudził i chociaż mógł „poprosić” o coś Pokój Życzeń, to wolał
porozmawiać ze Ślizgonem. Może uda mu się wydrzeć z niego jakieś ciekawe
informacje.
- Dziękuję, ale
nie potrzebuję żadnej łaski!
Harry
westchnął.
- Łaski nie,
ale towarzystwa. - Uśmiechnął się. Ale to
zabrzmiało!
- Cóż za
wspaniałomyślność - zadrwił Draco. Mimo to odwrócił głowę w jego stronę.
- Gryfoni są
szlachetni - stwierdził Harry, licząc, że w ten sposób rozładuje napięcie. -
Skoro mamy spędzić czas w przyjaznej atmosferze, to potrzebuję czegoś mocnego -
dodał.
Kiedy
wypowiedział na głos swoje myśli, na stole pojawiła się butelka Ognistej Whisky
i dwie szklanki.
- Nie wierzę! -
Draco wytrzeszczył oczy. - Pijesz bez konkretnego powodu? - zapytał zaskoczony.
Harry
uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach zalśniły wesołe iskierki. Zupełnie jak
u Dumbledore'a.
- Jeszcze dużo
rzeczy o mnie nie wiesz - odpowiedział, rozlewając trunek. - Wypijmy za to,
żebyśmy jeszcze kiedykolwiek wyszli z tego przeklętego pokoju. - Wzniósł toast
i nie czekając na Malfoya, wypił całą szklankę.
Draco
wytrzeszczył oczy. Czegoś takiego w ogóle się nie spodziewał. Gdyby ktoś
powiedział mu, że Złoty Chłopiec jest aż tak zdemoralizowany, toby mu nie
uwierzył. Prawdopodobnie wyśmiałby go i zmieszał z błotem, za rozsiewanie takich
głupot.
- No dobrze, to
o czym chciałbyś porozmawiać? - zapytał Harry, odstawiając na stół pustą
szklankę.
- Opowiedz mi
coś o sobie - odpowiedział Malfoy, sącząc powoli alkohol.
Harry westchnął.
Nie był chętny do zwierzeń, ale podzielił się z Malfoyem paroma ogólnikami ze
swojego życia.
Kolejną butelkę
Ognistej później, Harry i Draco rozmawiali jak starzy, dobrzy przyjaciele.
Oczywiście duży wpływ na to miał alkohol, co nic nie zmieniało faktu, że przy
okazji zdążyli się czegoś o sobie dowiedzieć.
- No dobrze,
skoro już rozmawiamy szczerze, to powiedz, dlaczego mnie nienawidzisz -
wybełkotał Harry.
- To nie tak -
zaprzeczył Draco, machając przy tym głową, samemu nie wiedząc dlaczego.
- A jak?
- No cóż… -
urwał w połowie zdania. Nie potrafił się skupić, więc nie wiedział, co
powiedzieć.
- Masz -
powiedział Harry, wręczając mu kolejną szklankę wypełnioną alkoholem. Malfoy
wypił połowę i dopiero wtedy zaczął mówić:
- To wszystko
wiążę się z naszym pierwszym spotkaniem. Gdy byłem jeszcze dzieckiem, dowiedziałem
się, że słynny Harry Potter jest moim rówieśnikiem. Byłem szczęśliwy, że kiedyś
cię poznam. Od tamtego czasu wyczekiwałem pierwszego dnia w Hogwarcie.
Niestety, kiedy czekaliśmy na przydział, odrzuciłeś moją przyjaźń. Może tego
nie zauważyłeś, ale bardzo mnie to zabolało. Przez kilka dni próbowałem
zrozumieć, co takiego miał w sobie Weasley, czego ja nie miałem. Wpadłem na
głupi pomysł, że może to tylko przejściowe i robisz to, żeby mnie wkurzyć.
Kiedy jednak nic się nie zmieniło, wpadłem w szał. Nie mogłem znieść, że
wybrałeś jego, dlatego zacząłem wyładowywać na was swoją frustrację. O to cała
historia.
- Naprawdę? -
zapytał Harry. Był zaskoczony, bo zawsze myślał, że Malfoy miał jakiś
ważniejszy powód. - Przez tyle lat zachowywałeś się jak dupek, bo nie zgodziłem
się być twoim przyjacielem?
- No cóż, to
naprawdę bolało. - Wzruszył lekceważąco ramionami. - Wyobraź sobie, że czekasz
kilka lat, żeby kogoś poznać, a kiedy masz okazję to zrobić, ta osoba cię
odtrąca.
- Sam sobie
byłeś winny - bronił się Harry.
- Wiem. -
Westchnął głośno. - Ale to nie znaczy, że nie mogłeś spróbować mnie poznać.
- Myślałem, że
jesteś zadufaną w sobie tchórzofretką, ale teraz widzę, że może mogłoby coś z
tego być.
- Naprawdę? -
zapytał Draco. Nie był odporny na alkohol, więc odczuwał jego skutki i od dawna
nie ukrywał już swoich emocji za maską obojętności.
- Tak, ale nie
obiecuję sukcesów. - Malfoy zaczął się śmiać. - Wciąż ci nie ufam, ale chcę
sprawdzić, czy powiedziałeś prawdę. Jeśli tak, to także po mojej stronie leży
wina, że tak to się wszystko potoczyło.
Ślizgon przez
chwilę milczał, próbując przetrawić usłyszane słowa.
- Jestem Draco
Malfoy - powiedział nagle, wyciągając rękę w stronę Harry’ego.
- Harry Potter.
- Uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk.
- Wypijmy za
nową znajomość! - krzyknął Malfoy, podnosząc do góry szklankę
* *
*
Jakiś czas
później, kiedy obaj nie byli już w stanie wlać w siebie więcej alkoholu,
postanowili spróbować wydostać się z pokoju. Draco powoli podniósł się z fotela
i niepewnie stanął na nogach. Odczekał chwilę, nim ruszył w stronę drzwi.
Niestety nie był w stanie iść prosto, co skończyło się tym, że potknął się i
wylądował na kolanach Harry’ego.
- Przepraszam -
mruknął zażenowany.
- Nic się nie
stało - odpowiedział Harry, śmiejąc się. - Coś czuję, że sam nie dasz rady -
dodał, po czym złapał chłopaka pod ramię i razem z nim ruszył do wyjścia.
Po chwili
dotarli do celu. Mieli wrażenie, że zajęło im to pół dnia. Na szczęście drzwi
otworzyły się za pierwszym razem i w końcu mogli opuścić pokój.
- Nie wiem, czy
dojdę do lochów - mruknął Malfoy, cały czas trzymając się Harry’ego.
- Odprowadzę
cię. A tak między nami, już chyba nigdy nie skorzystam z tego pokoju.
- Ja też -
zgodził się Malfoy.
Kiedy zeszli z
kilku pięter, zatrzymali się w jednym z korytarzy, żeby chwilę odpocząć Gdy
mieli wznowić wędrówkę, usłyszeli czyjś głos.
- Potter,
Malfoy, proszę do mnie! - Trafili na profesor McGonagall.
- Cholera! -
zaklął Draco, ale na szczęście opiekunka Gryffindoru niczego nie usłyszała.
Podeszła do nich i stanęła, kładąc ręce na biodrach.
- Tak? -
zapytał Harry, panując już nad swoimi emocjami. Draco spojrzał na niego z
zaskoczeniem. Zastanawiał się, w jaki sposób nauczył się takiego opanowania.
Czy powodem było zerwanie kontaktów z dawnym przyjacielem?
- Czy mogłabym
się dowiedzieć, dlaczego nie było pana i pana Malfoya na moich zajęciach? -
spytała McGonagall, patrząc to na jednego, to na drugiego. Była wściekła i
wyglądała jak bazyliszek. Harry bał się spojrzeć jej w oczy, żeby przypadkiem
nie skończyć jak Jęcząca Marta.
- Ależ to nie
możliwe, przecież transmutację mamy przed kolacją - odpowiedział bez
zastanowienia Malfoy.
- A my przed
obiadem - wtrącił Harry.
- Dokładnie.
Tyle że kolacja właśnie się skończyła - powiedziała spokojnie, jednak wyraz jej
twarzy wskazywał, że jest na granicy wybuchu. - Dlatego pytam ponownie,
dlaczego nie było was na mojej lekcji?
Chłopcy
spojrzeli na siebie przerażeni. Nie mieli pojęcia, że tak długo siedzieli w
Pokoju Życzeń. Bo skąd niby mogli wiedzieć?
- Nie mam nic
na swoje usprawiedliwienie - odezwał się Harry, udając że jest mu głupio.
Malfoy dyskretnie uderzył go w ramię.
- A pan?
- Eee... - Do
głowy nie przychodziła mu żadna sensowna wymówka. I po co tyle piłem!? - pomyślał.
- Dziękuję,
wystarczy! - warknęła nauczycielka. - Myślę, że już wiem co się stało.
Zrobiliście sobie wagary, uznając, że zajęcia nie są na tyle ważne, żeby na
nich być? - krzyknęła.
- To nie tak…
- Zamilcz,
Potter! - Spojrzała na niego groźnie, więc spuścił wzrok. - A może nie
zrobiliście zadania domowego i wydawało się wam, że jak nie przyjdziecie na
lekcję, to was ono ominie? Bardzo się na was zawiodłam! Tracicie po trzydzieści
punktów, a jutro macie szlaban. Po kolacji czekam na was w swoim gabinecie!
- Ale po
kolacji mam trening quidditcha! - jęknął Harry. - I wcale nie chodziło o
wypracowanie - dodał lekko obrażony.
- Nic mnie nie
obchodzi, co masz na jutro w planach! Trzeba się było zastanowić, zanim
zdecydowałeś się nie przyjść na moją lekcję! - odpowiedziała oschle.
Harry westchnął
i zaczął grzebać w torbie. Po chwili wyciągnął zwinięty pergamin i podał go
profesor McGonagall.
- To moje
zadanie.
- I moje -
Malfoy również podał swoją pracę domową, w duchu dziękując sobie za to, że od
razu spakował je do torby.
- Jeżeli
myślicie, że to anuluje wam szlaban, to jesteście w błędzie! A teraz marsz do
swoich pokoi wspólnych! - dodała i ruszyła korytarzem.
Chłopcy
odetchnęli z ulgą.
- Dobrze, że
nic nie wyczuła - szepnął Malfoy.
- Wtedy już
byłoby po nas - odpowiedział Harry. - Na całe szczęście ostatnio złapała przeziębienie
i jeszcze nie zgłosiła się z tym do Pomfrey.
Kiedy Harry
odprowadził Malfoya pod same komnaty Slytherinu, od razu ruszył z powrotem na
górę. Gdy doszedł pod portret, wysapał hasło i wszedł do salonu. Przy kominku
zobaczył przyjaciół, więc od razu skierował się w ich stronę. Nie zdążył się
nawet odezwać, gdy zobaczyła go Hermiona. Jej wyraz twarzy natychmiast się
zmienił. Zerwała się gwałtownie z kanapy, wyglądając jeszcze gorzej niż
niedawno profesor McGonagall.
- Harry
Potterze, gdzieś ty do jasnej cholery był przez cały dzień?! - wrzasnęła i
uderzyła go książką. - Masz pojęcie, jak się martwiłam, kiedy nikt nie widział
cię od rana?! - przerwała swój monolog, aby zaczerpnąć oddech.
- Przepraszam,
ja … - zaczął Harry.
- Przepraszam? A
co mi z twoich przeprosin?! - Jej krzykom przysłuchiwał się już cały pokój
wspólny. - I dobrze ci radzę, zastanów się zanim odpowiesz! - Ponownie uderzyła
go książką.
- Uspokój się,
zaraz wam wyjaśnię! - odpowiedział Harry. - Może usiądziemy?
Hermiona prychnęła,
ale zajęła miejsce obok Mike’a. Harry opadł na fotel naprzeciwko niej i
opowiedział, co wydarzyło się w ciągu dnia. Kiedy zakończył relację, jako
pierwsza odezwała się Hermiona.
- Mam ci
uwierzyć, że cały dzień byłeś w Pokoju Życzeń? - zapytała już spokojniej.
- Przecież
mówię - odpowiedział zirytowany.
- Nie wierzę,
że próbujesz mi wcisnąć taką bajkę! - powiedziała, równocześnie nachylając się
w jego stronę. Zrobiła to, gdyż obawiała się, że Gryfoni znowu będą
podsłuchiwać.
- Korzystałam z tego pomieszczenia wiele razy
i nigdy się nie zacięło! Zresztą… - przerwała i wytrzeszczyła oczy. -
Trzymajcie mnie, bo go zaraz zabije! - Z każdym słowem mówiła coraz głośniej.
Mike i Ginny spojrzeli na nią ze zdziwieniem. - Wciskasz mi kit o zablokowanych
drzwiach, a tak naprawdę poszedłeś się nachlać!? - mówiła takim tonem, że
zabrakło jej tchu. - W ogóle cię nie poznaję! Nie spodziewałam się tego po
tobie! Myślałam, że jesteś bardziej inteligentny! - dodała, po czym wstała z
kanapy i ruszyła do dormitorium dziewczyn.
- To sobie
nagrabiłeś - zaśmiał się Mike, ale na widok wściekłej, a zarazem przerażonej
miny Harry’ego, zamilkł.
- To może
chociaż nam powiesz prawdę? - zapytała Ginny.
- Ale to jest
prawda - odpowiedział Harry, ale widząc spojrzenie dziewczyny, dodał - No
dobra, ale to nie wszystko. - Opowiedział im o tym, że pogodził się z Malfoyem.
- No cóż,
będziesz musiał poczekać, aż się uspokoi i powiedzieć jej całą prawdę -
doradził mu Mike.
- Wiem, wiem. -
Westchnął.
- A teraz idź
się ogarnij, bo faktycznie wali od ciebie gorzałą - dodał.
- Dzięki za
szczerość. - Uśmiechnął się. - Ale nie dam rady.
- Aż tak się
nawaliłeś? - zaśmiała się Ginny.
- Nie, ale
Malfoy tak, więc musiałem odprowadzić go do lochów. Myślisz, że to przyjemne
schodzić z siódmego piętra na sam dół, a potem wchodzić z powrotem na górę?
- No co ty,
naprawdę to zrobiłeś? - Ginny zawyła ze śmiechu, prawie spadając na podłogę.
- Przestań, to
nie jest śmieszne! Powinnaś mi współczuć i jako dobra przyjaciółka w ramach
rekompensaty zaproponować masaż. - Na te słowa również Mike zaczął się śmiać, z
kolei Ginny turlała się już po podłodze, trzymając ręce na brzuchu.
- Dobra, idę
sobie, bo nie można z wami wytrzymać. - Harry wstał, jeszcze raz spojrzał na
przyjaciół, pokręcił głową i ruszył na górę.
~ ~ ~ ~
Za nami kolejny rozdział! W końcu doszło do przełomu w relacjach Harry'ego i Draco. Mam nadzieję, że się cieszycie. :))
Standardowo chciałbym w tym miejscu podziękować za komentarze, które znalazły się pod ostatnim postem. Co prawda ich niewielka ilość nie napawa mnie zbytnim entuzjazmem, jednak rozumiem, że wszyscy mamy swoje życie i mnóstwo obowiązków. Mam tylko nadzieję, że pod tym rozdziałem chętniej zostawicie po sobie jakiś ślad. :))
Seya, dziękuję również Tobie. Twoja pomoc w dopieszczeniu każdej kolejnej notki jest nieoceniona! :D
Na koniec smutna wiadomość. Na razie mam naprawdę ograniczoną ilość wolnego czasu i dopóki nie przyzwyczaję się do nowego cyklu dnia, rzadziej będę zajmować się blogiem. Pod ostatnim rozdziałem napisałem, że będę się starał utrzymywać dwutygodniowy odstęp między kolejnymi notkami. Podtrzymuję swoje słowa, choć nadal nie obiecuję, że tak będzie. Na razie nie podam również konkretnej daty nowego rozdziału. Prawdopodobnie pojawi się dopiero w listopadzie, chyba że wcześniej znajdę trochę czasu, żeby przejrzeć rozdział, wysłać do bety i później wprowadzić poprawki.
Po pierwsze: Trochę szkoda, że na kolejny rozdział będę musiała czekać tak długo :(
OdpowiedzUsuńPo drugie: Dzięki tobie, ten dzień w cale nie jest aż tak beznadziejny na jaki się zapowiadał xD :)
Rozdział rewelacja... w sumie jak zawsze. :) Nigdy nie osiągnę takiego poziomu xD
Życzę weny i czekam do następnego rozdziału :)))
No cóż, wierz mi, że chciałbym publikować rozdziały regularnie, lecz nie mam takiej możliwości. Zresztą pamiętaj, że kolejna notka nie musi pojawić się w listopadzie. Zawsze istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że zdążę wstawić ją wcześniej. Bądź więc dobrej myśli. :))
UsuńBardzo się cieszę, że przyczyniłem się do poprawy nastroju. :))
Dzięki. I nigdy nie mów nigdy. Początki zawsze są trudne, ale jeśli znajdziesz kogoś, kto Ci pomoże, to z czasem nabierzesz wprawy i zaczniesz robić znaczne postępy. :)
Pozdrawiam! :D
No wreszcie! Czekałam na ten przełom. No i mnie zaskoczyłeś, bo bym się nie spodziewała czegoś takiego. Pokój ich zamknął i się schlali :D
OdpowiedzUsuńCo tu duzo mówić, rozdział jak zwykle świetny :D
No i doskonale Cię rozumiem, bo sama walczę z czasem. A gdy go już mam, to zazwyczaj zajmuje się tym, co nie potrzeba, niestety xd.
Pozdrawiam!
Ruciakowa :D
Bardzo się z tego cieszę. :D Lubię zaskakiwać i mam nadzieję, że uda mi się to jeszcze nie raz. :))
UsuńTak to już jest. U mnie najgorsze jest to, że w takich chwilach chciałbym zrobić tysiąc rzeczy, a ponieważ nie mogę się na nic zdecydować, zazwyczaj kończę tylko na planach.
Pozdrawiam! :D
Wygospodarowalam wreszcie trochę czasu i jestem ;) Fajny rozdział. Bardzo mnie cieszy że Malfoy i Harry zaczynają się dogadywać. Będę czekała z niecierpliwością na kolejny rozdział i mam nadzieje kolejne zaskakujące sytuacje. Super pomysł z pokojem życzeń ;)
OdpowiedzUsuńPS.: Jesteś genialny, ale to już przecież wiesz :D
PS2.: U mnie pojawił się już 12 rozdział Kamienia Życia.
Dzięki. :D Według mnie jeszcze będzie się działo, ale to już ocenisz sama w odpowiednim czasie. :))
UsuńNa pewno w wolnej chwili zajrzę do Ciebie. :D Postaram się zrobić to w weekend, choć niczego nie obiecuję. Jeśli się pojawię, to będziesz wiedzieć, bo zostawię po sobie ślad. :))
Pozdrawiam! :D
Nareszcie jest przełom. Rozdział po prosu świetny. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńDzięki! :D Również się cieszę, że w końcu dobrnąłem do tego momentu. :)
UsuńPozdrawiam! :D
Dobry wieczór!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się takie podejście Harry'ego do nowego przedmiotu. Dobrze pamiętam jak Hermiona wypruwała sobie żyły, żeby wszystko zaliczyć na trzecim roku i nie potrafiła się przyznać do tego, że jednak trochę tego za dużo nawet jak dla niej. Rozsądek powyżej dumy, to lubię!
"Jesteś okropna" -> "wiem" O tak, to też mi się podobało :D
(ale bez tego "i za to mnie kochasz" - nie lubię wciskanie tego kochania do tego typu odpowiedzi.)
Dialog z Mikem - mistrzostwo :D
Zauważyłam, że w książce to zawsze Draco zaczepiał Harry'ego i resztę Złotej Trójcy. Taki markotny sprawia dość podejrzane wrażenie. No i jeszcze Harry - czemu Harry z tym swoim złotym usposobieniem postanowił być dla niego tak samo złośliwy jak był kiedyś dla Dudley'a? Ciekawe...
Pomijając już te uszczypliwości - ja ciągle uważam, że Harry i Draco mogliby być przyjaciółmi, gdyby ich losy splotły się na samiutkim początku trochę inaczej. Obaj byli zbyt dumni, żeby trochę odpuścić, i trwali tak w tym, co sobie wybudowali za szczeniaka prawie do samego końca...
Hm... Zamknięty Pokój Życzeń - w takim miejscu i w takiej formie startuje bardzo wiele erotycznych opowiadań o niekanonicznych parach :D Czyżby Draco z Harrym? :D
Tylko czemu Potter jest taki agresywny?!
I znowu się upili... EH!
Trochę zbyt duża swoboda i otwartość między nimi jak dla mnie (głównie ze strony Malfoy'a), ale zrzucę to na alkohol.
HA! Będzie przyjaźń :D Ciekawe co na to Mike i Hermiona :D
Minerwa jakaś taka zbyt wylewna... I to słownictwo! Ale nie wierzę, że nie poznała po nich takiego upojenia alkoholowego, które zmusiło ich do pójścia pod ramię bo pojedyńczo nie byli w stanie. Zapach to jedno, a oczy, postawa i cała reszta to co innego. Poza tym skąd Harry miał wypracowanie dla Minerwy, które jej wręczył, skoro pokój go zamknął tuż po powrocie z boiska?
Za mało opisów jak dla mnie :( ja lubię opisy o wiele bardziej niż dialogi, więc tu czuję naprawdę ogromny niedosyt. Mam nadzieję, że będzie więcej opisów - zwłaszcza teraz, gdy z Draconem zacznie się układać... :)
Pozdrawiam! <3
Właśnie o to mi chodziło, dlatego cieszę się, że udało Ci się to wychwycić. :D
UsuńNo cóż, to już kwestia gustu. Jak dla mnie takie sformułowania coś w sobie mają, dlatego zdarza mi się wplatać je do dialogów.
Możliwe, że takie zachowanie jest podejrzane. Uważam jednak, że jest ono konieczne, bo pokazuje, że Draco tak naprawdę ma dwie twarze. Zazwyczaj zachowuje się jak typowy arystokrata, jak prawdziwy Ślizgon czy po prostu Malfoy. Tylko w gronie przyjaciół może być prawdziwym sobą. Według mnie Draco był wychowywany na silnego i niewrażliwego człowieka. Przed innymi udaje, że taki jest naprawdę, ale w rzeczywistości nie zneutralizował w sobie pewnych cech, które Lucjusz uznałby za przejaw słabości. Dlaczego o tym napisałem? Moim zamysłem było zwrócenie uwagi na to, że Draco darzy Harry'ego sympatią, a ponieważ traktuje go inaczej niż innych uczniów, zdarza mu się być przy nim sobą, pokazać swoje alter ego.
Dlaczego Harry zachowuje się w ten sposób? Po pierwsze pomyślał o tym, o czym Ty pomyślałaś. Uważał, że zachowanie Draco jest podejrzane i musi tkwić w tym jakiś haczyk. Ponieważ od pierwszego roku Malfoy był jego wrogiem, nie miał wyrzutów sumienia przed zbywaniem go w taki sposób. Poza tym moim zdaniem ludzie zniechęcają się do innych, jeśli Ci zachowują się agresywnie, dlatego też Harry się tak zachowywał. Zwyczajnie chciał do siebie zrazić Malfoya i mieć w końcu upragniony spokój.
Zauważyłem, że mam przesadną tendencję do upijania moich bohaterów i w najbliższym czasie raczej się to nie zmieni. Początkowo chciałem ich tylko trochę rozluźnić, lecz później doszedłem do wniosku, że Harry musi nadrobić lata swojej abstynencji. :D
Częściowo masz rację. McGonagall powinna coś zauważyć. Jestem tego świadomy, jednak to, jak potoczyła się ta scena, nie jest przypadkiem. Moim zdaniem czasami należy patrzeć na niektóre fragmenty z przymrużeniem oka. Chciałem w ten sposób pokazać, że Minerva była tak wściekła nieobecnością Harry'ego i Draco na swojej lekcji, że zdenerwowanie przyćmiło jej zdolność racjonalnego myślenia. Nie zauważyła dziwnego zachowania uczniów, bo skupiła się na swoim gniewie. Stąd też wzięła się jej wylewność i nietypowe słownictwo.
Jeśli chodzi o wypracowanie, to Harry odruchowo wziął ze sobą torbę na trening. Wiem, że nie zawarłem tej informacji w tekście. Czasami mogą zdarzać się jakieś niejasności, bo ja, jako autor, wiem, co miałem na myśli. To jednak też ma swój cel. Staram się w ten sposób zmusić czytelnika do snucia własnych teorii na dany temat. Ponieważ Hogwart rządzi się swoimi prawami, ten ewenement można wytłumaczyć na wiele różnych sposobów. Ponieważ jest już późno, ciężko mi wytłumaczyć, o co mi chodzi, dlatego mam nadzieję, że mimo to zrozumiesz. :))
U mnie jest odwrotnie. Ponieważ to moje pierwsze opowiadanie, i ponieważ mam większą swobodę przy tworzeniu wypowiedzi bohaterów, preferuję dialogi. Poza tym opisy mnie nudzą i choć wiem, że są niezbędne, po prostu nie jestem najlepszy w ich pisaniu. Myślę jednak, że będą rozdziały, w których opisy będą stanowić zdecydowaną większość. :))
Również pozdrawiam! :D
Tak, ja też zauważyłam u Ciebie tę tendencję... :D
UsuńZgadzam się też co do Dracona. Mnie również zawsze się wydawało, że on nie jest taki jak Lucjusz by chciał i na jakiego on sam i Lucjusz go kreują - ale że tak od razu z ufnością uzna, że Harry jednak jest aż tak szlachetny jak wszyscy mówią i to żaden podstęp, mimo początkowej agresji - to trochę mnie dziwi. Ale ja lubię z nich robić przyjaciół, więc cieszę się mimo wszystko, że jednak na tę ufność i otwartość w końcu się zdobyli.
Co do wyjaśnień rzeczy dziejących się w Hogwarcie to tak - też się zgadzam (jakoś podejrzanie zgodna z Tobą dziś jestem :D) - ale byłam ciekawa jakie jest Twoje wyjaśnienie :D
Pozdrawiam :D
Bardzo spodobało mi się Twoje opowiadanie. Całe szczęście że mam dzisiaj wolne bo czytałam je całą noc.. Jednak się opłaciło bo jest rewelacyjne. Mam nadzieję że znajdziesz trochę czasu i dodasz szybko nowy rozdział... Pozdrawiam i życzę weny i wolnego czasu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny, za komentarz i za bardzo miłe słowa. :)
Usuńmeeega rozdział!! *.*
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/Jaram-si%C4%99-jak-Draco-jab%C5%82kami-xd-920997627993488/ <-- zapraszam do polubienia stronki z HP :*
Hmm przyznam się, że chyba bym nie sięgnęła po Twoje opowiadanie, gdybyś nie zostawił u nas „zaproszenia” – raczej nie lubię fików skupionych wokół Harry’ego, bo uważam, że jest dosyć wyczerpująco przedstawioną postacią w kanonie. Jednak u Ciebie metamorfoza, jaką przechodzi Potter, jest niewątpliwie interesująca – nawet „zdemoralizowanie”, które Ci zarzuciło parę osób (spanie w jednym łóżku z przyjacielem czy upicie się), nie czyni dla mnie z Harry’ego jakiegoś buntownika. Na pewno ma więcej pazura niż w kanonie, ale nadal Potter jest wręcz pruderyjny w kontaktach z dziewczynami – ja bym nawet pociągnęła to bardziej, ale – jak widać po naszym fiku – ja się raczej lubuję w odważniejszych scenach. Rowling z przyczyn oczywistych nie pisze o używkach czy seksie, ale to nieprawdopodobne, żeby wszyscy dopiero po wyjściu Hogwartu po raz pierwszy się upijali czy doznawali kontaktów damsko-męskich. Sam pomysł więc na plus – tak samo jak przemiana Harry’ego pod wpływem kogoś. Przeczytałam kilka rozdziałów, kiedy znajdę więcej czasu, może spróbuję zapoznać się z całością chronologicznie – niemniej postać Mike’a mnie jakoś nie porwała, jeśli mam być szczera. Przedstawiłeś też moim zdaniem Rona w bardzo niekanoniczny sposób – Weasley owszem kilka razy zachował się nie w porządku wobec Pottera, ale sam jest nastolatkiem, który dorastał w cieniu swoich braci – koniec końców zawsze się godzili, a Ty zmieniłeś Rona w typa spod ciemnej gwiazdy. Specjalnie poszukałam tych rozdziałów i nie – tego nie kupuję. Hermiona jest czasami też aż zbyt irytująca – jej wybuchu w tym rozdziale zupełnie nie rozumiem. Ja wiem, że Granger ma trochę w kanonie tendencję do rządzenia innymi, ale bez przesady. Czy Harry nie może się wysikać bez jej towarzystwa? Ginny na plus, kanoniczna, ale ja jestem anty-Ginny, więc… ; ). Mam nadzieję, że jej nie sparujesz z Harrym.
OdpowiedzUsuńGdzieś mignęło mi, że twierdzisz, że opisy nie są twoją mocną stroną. Ja sądzę inaczej – tym, co mi się rzuciło we wszystkich rozdziałach, jest to, że bardzo sprawnie konstruujesz opisy, są długie i dobrze napisane. Natomiast sądzę, że dialogi miejscami wypadają nienaturalnie – wprowadziłabym w nie trochę polotu, bo jednak dużo scen z twojego fika to jakieś sceny rodzajowe, które – szczerze – nie są jakoś porywające. Oczywiście nie w każdej części musimy mieć tak dramatyczne momenty ; ) jak ten z Cho i Harrym, ale wolałabym, żeby bohaterowie, rozmawiając, przekazywali sobie coś więcej. Bo taka scena z Harrym i Hermioną – droczenie się o brak prysznica – miła scenka, ale nic zupełnie nie wnosi. Za to na plus rozmowa Malfoya i Pottera – co prawda Draco wydaje mi się trochę zbyt mało dumny w tej konwersacji i za mało uprzedzony, ale cała rozmowa przypadła mi do gustu. Przydałoby się też bardziej hmm… Pisanie partii dialogowych innymi stylami? Bo wypowiedzi Mike’a czasami mi się zlewają z wypowiedziami Harry’ego – tak samo trochę w tej scenie z Malfoyem, który posługuje się podobnym słownictwem co Potter. Ja bym jednak wybrała jakieś główne cechy postaci i pod to tworzyła dialogi.
Ogólnie twój fik na pewno nie jest zły – ale przydałoby się jakieś „boom” jednak. Ciekawa jestem, jak poprowadzisz wątek z Harrym, bo nie wiem czy słusznie, ale wyczuwam jakiś romans homoseksualny – na pewno jeszcze zajrzę.
Pozdrawiam
Rich B.
Każdego interesuje coś innego, dlatego absolutnie nie mam problemu z tym, że gdyby nie moje zaproszenie, to nie zajrzałabyś na mojego bloga. Sam nie znoszę opowiadań, gdzie np. ktoś łączy Hermionę z Draco. Raczej nie czytam takich fanfiction.
UsuńJeśli chodzi o postać Mike'a, to szanuję Twoją opinię. Mi jednak podoba się taki, jaki jest i nie mam zamiaru niczego w nim zmieniać. Uważam wręcz, że jest naprawdę interesującą postacią. Nie mam jednak zamiaru Cię do niego przekonywać, bo w końcu masz prawo do swojego zdania.
Owszem, przedstawiłem Rona w sposób niekanoniczny. Zdaję sobie z tego sprawę, naprawdę. Chciałbym jednak zaznaczyć, że w żadnym miejscu nie napisałem, że moje opowiadanie będzie w stu procentach zgadzać się z kanonem. :) Poza tym niejednokrotnie pisałem, że nie znoszę jego postaci, więc kreuję go na kogoś, kogo łatwiej nie znosić. Swoją niechęcią dzielę się z ulubionymi bohaterami, dlatego też momenty, w których odwracają się od Rona mogą wydawać się trochę przerysowane.
Zachowanie Hermiony też nie jest przypadkowe. Mam świadomość tego, jaka była u Rowling, jak również zdaję sobie sprawę, że u mnie jest bardzo irytująca. Może trochę przesadzam, jednak to jest moja wizja i chciałem, żeby taka była. Powinnaś doskonale rozumieć zmiany, jakie autorzy wprowadzają w sposobie bycia swoich bohaterów, skoro sama tworzysz nietypowe i kompletnie niekanoniczne opowiadanie. :)
Zdaję sobie również sprawę z tego, że niektóre z moich scen nie porywają. Nigdy nie planowałem pisać tego opowiadania tak, aby każdy fragment był dramatyczny, trzymał w napięciu itd. Jestem z gatunku osób, które lubują się także w scenach, które nie wnoszą niczego szczególnego do treści opowiadania, a są po prostu przedstawieniem życia codziennego bohaterów. Szanuję Twoją opinię, jednakże w tej kwestii także nie mam zamiaru niczego zmieniać. Podoba mi się tak, jak jest. Nie będę dostosowywać się pod gusta czytelników, bo jest to zwyczajnie niemożliwe. Nigdy wszyscy nie będą w pełni usatysfakcjonowani. Jeśli komuś to przeszkadza i uniemożliwia przebrnięcie przez moje opowiadanie, to mówi się trudno. :)
Choć Twój komentarz zdominowała krytyka, to cieszę się, że go zostawiłaś. Może część z Twoich sugestii wprowadzę w życie, a może nie. Czas pokaże. Na pewno nie zmienię niczego, o czym napisałem powyżej.
Również pozdrawiam! :)
Hmm nie, nie chciałam, żebyś odebrał moją opinię jako samą krytykę – raczej po prostu piszę zwykle rozwlekle o tym, co mi się nie podoba niż podoba. Twój Harry bardzo mi się spodobał – bardziej niż w kanonie, gdzie czasami był dla mnie niestrawny. Poza tym ja najbardziej w fanfikach cenię dobry styl pisania, dobre opisy – a tutaj to wszystko jest. Brakuje mi tylko rozróżnienia stylistycznego w dialogach i to jest mój jedyny obiektywny zarzut. Reszta to raczej takie subiektywne dywagacje. Z postacią Mike’a się zapoznam lepiej, jak prześledzę uważniej opowiadanie – to była taka wstępna uwaga, bo myślałam, że będzie bardziej na pierwszym planie, a tymczasem on mało się mimo wszystko rzuca w oczy.
UsuńA dlaczego zdecydowałeś się w sumie tak przedstawić Hermionę?
Jeśli chodzi o to, czy tworzę niekanoniczne opowiadanie – z jednej strony tak, ale z drugiej wydaje mi się, że w naszym fiku niektórzy bohaterowie są kanoniczni , inni przerysowani, bo taki styl narzuca gatunek, ale jakiś tam główny obraz siebie zachowują. Ja jako kanon traktuję tylko charakter bohaterów, ale wiem, że inni inaczej rozumieją to słowo. Natomiast u Ciebie Ron jest kompletnie oderwany od książkowej wersji – ale Twoje uzasadnienie mnie satysfakcjonuje i rozumiem, a także szanuję autorów, którzy mają swoje zdanie. Absolutnie nie oczekuję, że będziesz coś zmieniał pod wpływem mojej opinii! I chętnie przeczytam ciąg dalszy, bo chyba po raz pierwszy naprawdę nie mam pojęcia, co się dalej wydarzy.
Pozdrawiam
Rich B.
Cieszę się, że jednak trochę opacznie zrozumiałem Twój komentarz. :) Mimo to myślę, że moja wcześniejsza interpretacja sprawi więcej dobrego niż złego. :)
UsuńBardzo mi miło. To duży komplement. :) Jeśli chodzi o dialogi, to postaram się poprawić. :) Myślę, że możesz zmienić zdanie na temat Mike'a, jeśli zapoznasz się z całością, bo w niektórych rozdziałach faktycznie był na dalszym planie i miałaś prawo uznać go za nijakiego.
Dlaczego zdecydowałem się na taką Hermionę? Słusznie zwróciłaś uwagę, że u Rowling Hermiona lubiła się rządzić. Ponieważ postaram się, żeby oduczyła się takiego zachowania lub przynajmniej je zminimalizowała, postanowiłem najpierw wyolbrzymić tę wadę. Chcę, żeby to Harry, Ginny i Mike uświadomili jej, że jest to bardzo, ale to bardzo irytujące i wpłynęli na jej zachowanie. Po prostu taki pomysł.:)
Twoje ostatnie zdanie bardzo połechtało moje ego. :) Cieszę się i mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona. :)
Jeszcze raz pozdrawiam! :D
kiedy next?
OdpowiedzUsuńNa razie nie jestem w stanie podać konkretnej daty. Rozdział nie został jeszcze sprawdzony. Gdy będzie gotowy, wstawię go najszybciej, jak tylko będę mógł. :)
UsuńEee... tentego... Czuję się winna?
UsuńNo dobra, wezmę się ogarnę i niedługo powinien być, daj mi 3 dni.;)
PS Gdybym za 3 dni nie dawała znaku życia, to znaczy, że nie sprawdziłam i udaję, że mnie nie ma.xd
Świetne opowiadanie!
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :)
http://zycie-hermiony.blogspot.com/
Przez przypadek trafiłam na Twojego bloga...
OdpowiedzUsuń...i tak sobie myślę, że nie mam siły czytać. Jednak dobrze zrobiłam odpychając swoje lenistwo.
Po przeczytaniu wszystkich rozdziałów po prostu zakochałam się w tym opowiadaniu.
Mam nadzieję, że moja wypowiedź była jako tako spójna, bo jestem strasznie nierozgarnięta...
Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział :*
Pozdrawiam ;)
Dziękuję za komentarz i miłe słowa. Bardzo się cieszę, że mam nową czytelniczkę. :)) Nie zwracam uwagi na to, czy komentarz jest spójny. Ważne, że jest i to się liczy. :))
UsuńMyślę, że następny rozdział pojawi się w przeciągu tygodnia. Mogę mieć drobną obsuwę, bo w najbliższym czasie czeka mnie kilka zaliczeń na studiach.
Również pozdrawiam! :D
Yupi, w końcu pogodzenie :D Długo na to czekałam! Ale myślę, że w sam raz. Uwielbiam, jak coś jest dobrze zargumentowane, a twoja argumentacja jak najbardziej mnie przekonuje.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tylko czemu Hermiona nie uwierzyła Harry'emu. Jakie miała podstawy, by mu nie wierzyć?
- Opowiedz mi coś osobie - odpowiedział Malfoy, sącząc powoli alkohol. - chyba miało być "o sobie" ;)
No cóż, nie sądziłem, że tak to odwlekę w czasie, ale myślę, że gdyby Harry i Draco pogodzili się wcześniej, to byłoby to zbyt naciągane. :) Bardzo się cieszę, że tak uważasz. :)
UsuńNie miała żadnych. Była jednak zła, a kiedy człowiek jest zły, to nie myśli. :) Na przykład. :D
Dzięki, od razu poprawiłem. :D
Załóżmy, że miała okres, to najlepsze wytłumaczenie kobiety XD
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńw końcu uległy zmianie relacje między Harrym, a Draco choć ciekawi mnie bardzo czemu pokój nie chciał ich wypuścić czyżby czekał, aż się pogodzą?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ok. Najpierw pragnę przeprosić za tak długą nieobecność. Przyznam, że najzwyczajniej w świecie mi się nie chciało, pisałam rozdział i jeszcze znalazłam genialny serial. Ale ty i twoje opowiadanie też jest ważne.
OdpowiedzUsuńTaki bardzo przyjemny rozdział. Niby nic nie wnosi, ale w końcu jest poprawa relacji naszych kochanych Draco i Harrry'ego. Bardzo mnie to cieszy, bo jestem ciekawa reakcji Hogwartu na tę wiadomość. Będzie szum xD
Hermiona ze swoją aluzją do stanu higieny Harry'ego, była niczym moja przyjaciółka Lena xD Tylko że ona wyraziłaby to zwykłym "śmierdzisz, idź się umyj" :D Ale za to ją kocham.
Tak tylko mi przyszło na myśl, że Pokój ich nie wypuścił, bo może Malfoy podświadomie zażyczył sobie, by się pogodzili. Takie olśnienie mnie naszło :D A tak w ogóle, to czy nie wystarczyłoby poprosić, by pokój ich wypuścił?
Ja nie wiem kiedy resztę przeczytam, ale postaram się to zrobić jak najszybciej.
Pozdrawiam i życzę masy weny.
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, cieszę się, że uległy zmianie relacje między Harrym, a Draco... ale zastanawiam się czemu pokój nie chciał ich wypuścić... czyżby na przykład czekał na moment kiedy się pogodzą?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga